Na wiecznej wachcie
|
|||
|
|||
Andrzej Sokołowski (1945-2023)
Andrzej Sokołowski – ur. 1945 r, inżynier elektronik (Politechnika Wrocławska), żeglarstwo uprawiał w JK AZS Wrocław, a od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku w JK AZS Szczecin.
Kapitan Jachtowy (jachtowy kapitan żeglugi wielkiej), mierniczy regatowy (przez 12 lat). W młodości osiągał sukcesy sportowe w lekkoatletyce – rzut oszczepem (był członkiem kadry narodowej). Uprawiał amatorsko wspinaczkę górską i narciarstwo zjazdowe. Od ponad 50ciu lat aktywnie, na wysokim poziomie sportowym, osiągając znaczące wyniki sportowe uczestniczy w regatach morskich na jachtach balastowych. W roku 1971 startował w załodze jachtu Dal II (kpt. E. Ryżewski) zdobywając Mistrzostwo Polski (1m/14 startujących). W następnym roku, w 1972, również w załodze jachtu Dal II z kpt. E. Ryżewskim zdobył vice mistrzostwo Polski. Startował jako załogant lub od 1973 roku jako kapitan, m.in., w Regatach Gryfa Pomorskiego, w Morskich Żeglarskich Mistrzostwach Polski, w Regatach o Puchar „Poloneza” (w 1979 r. na jachcie Żak jako kapitan, 1 miejsce), w Regatach Międzynarodowego Tygodnia Zatoki Gdańskiej, a także w regatach Ostseeregatta (1970 r, na jachcie Dal II (kpt. W. Jacobson), jako z-ca kpt, w kl IOR III - 1 miejsce/13 startujących), w regatach Kieler Woche, Ostseewoche, regatach w Bremerhaven (kapitan jachtu Żak – 1m w klasie). W 1981 r. startował w załodze jachtu Żak (kpt. R. Kisłowski) w MŻMP zdobywając Mistrzostwo Polski. Trzykrotnie, w latach 1986, 1987 i 1988 w regatach MŻMP jako kapitan jachtu Żak zdobył Mistrzostwo Polski. W roku 2012 na jachcie Orson w klasie KWR zdobył Mistrzostwo Polski, a w następnym roku vice mistrzostwo. W roku 2018 na jachcie Orson zdobył Mistrzostwo Polski w klasie ORC. Wielokrotnie był klasyfikowany na najwyższych miejscach w podsumowaniach sezonu regatowego, w rankingach żeglarskich, zdobywając m.in. Puchar Sezonu. Ogółem Andrzej Sokołowski startując w MŻMP zdobył – do tej pory - sześciokrotnie Mistrzostwo Polski, w tym czterokrotnie prowadząc jachty jako kapitan, uzyskując tytuł Mistrza Polski. Startując w regatach i osiągając najwyższe wyniki zawsze występował w barwach Jacht Klubu AZS Szczecin. Koleżeński, uczynny, o dużym poczuciu prawości i uczciwości.
/zs/
W dniu 25.03.2023 Walne Zebranie Jacht Klubu AZS Szczecin nadało Honorowe Członkostwo Andrzejowi Sokołowskiemu. W dniu 27.03.2023 Andrzej Sokołowski odszedł na wieczną wachtę.
|
|||
Jerzy Kaczor (1956-2022)
Jerzy Kaczor był kapitanem jachtowym, trenerem żeglarstwa klasy drugiej, instruktorem i sędzią podczas wielu regat. Od lat związany z przystanią Pałacu Młodzieży, późniejszym Centrum Żeglarskim (2016-2021 r.). Stale prowadził zajęcia w Pracowni Edukacji Morskiej Pałacu Młodzieży w Szczecinie.
Zawsze dbał o etykietę żeglarską, dzielił się wiedzą dotyczącą ceremoniału morskiego i uczył żeglarstwa młodzież i dorosłych. Pomagał wszystkim, którzy tej pomocy potrzebowali. Wyszkolił setki, a może i tysiące żeglarzy. Ale przede wszystkim zarażał pasją! Był wychowawcą i wielkim przyjacielem młodzieży.
Ciężko ubrać w słowa to, co czują teraz Ci, którzy go znali. Po prostu będzie nam go bardzo brakowało...
/cż/
|
|||
Zbigniew Gerlach (1929-2022)
Komandor JK AZS w latach 1995-1997 oraz 2000-2001. Zbyszek, jako szesnastolatek, zmuszony opuścić swoją ojczyznę – Kresy południowo-wschodniej Rzeczypospolitej - znalazł się w pierwszym roku po wojnie na Ziemiach Odzyskanych, w zniszczonym Szczecinie. Jak wielu jego rówieśników kontynuował naukę w szkole średniej, jednocześnie angażując się w działalność harcerską; dla Zbyszka była to 7. Drużyna Harcerska im. Zawiszy Czarnego. Harcerze, tak jak i inni żeglarze w tamtych latach naprawiali, przywracali do użytkowania porzucone przez uciekających Niemców - czasami celowo przez nich uszkadzane, niszczone - łodzie żaglowe, jachty. Harcerska maszoperia w której był Zbyszek zaopiekowała się niewielką jolą kabinową, którą nazwali „Pogoń”, jakby chcąc zachować, choćby w nazwie, wspomnienie utraconej Arkadii. Obszary wodne przy Szczecinie – Jezioro Dąbskie, rzeka Odra, rozlewiska Cichych Wód, Zalewu - roztaczały, wydawało się, nieograniczone możliwości żeglarskich wypraw w każdej wolnej chwili, a otwarte na świat wody morza Bałtyckiego rozpalały młodą wyobraźnię marzeniami o dalekich, morskich rejsach. Jeszcze latem '48 roku można było mieć nadzieję, że odradzające się wokół życie społeczne, polityczne będzie sprzyjać młodych żeglarzom. W swoich wspomnieniach Krzysztof Jaworski, szczeciński młodszy kolega Zbyszka, ale już z bagażem świeżych w pamięci, ale i bolesnych doświadczeń cywilnego uczestnika powstańczych walk w Śródmieściu Warszawy pisze: „W połowie 1948 roku Rosjanie opuścili Pałacyk Jachtowy. Zainstalowali się tam natychmiast akademicy, ówcześnie jeszcze Akademicki Zwiazek Morski z dwoma swoimi jachtami „Maćkiem” i „Kaczorkiem”. (…) Ponadto zjawili się inni harcerze: 7. drużyna imienia Zawiszy Czarnego, czyli drewniana jola kabinowa „Pogoń”, wraz z zastępowym Stasiem Miłoszewskim oraz bardzo dzielnymi harcerzami: Zbigniewem Gerlachem vel „Nierdzewnym” oraz Jerzym Jósewiczem vel „Małym Józiem”.” (Wszystkie cytaty pochodzą z książki Krzysztofa Jaworskiego „Życie na trójkącie. Tom I: Na szczyt fali”). Zmiany społeczno-polityczne w kraju następują szybko i z całą brutalnością ukazują bezwzględność i obcość nowego systemu politycznego: harcerstwo jest likwidowane przez władzę komunistyczną, rugowane ze szkół. Harcerska maszoperia joli kabinowej „Pogoń” („zastępowy Staś Miłoszewski oraz bardzo dzielni harcerze: Zbyszek Gerlach vel „Nierdzewny” oraz Jerzy Jósewicz vel „Mały Józio”), wyrzucona ze swojego liceum dołącza do żeglarzy akademickich, którzy, co prawda, też mają podobne kłopoty organizacyjne z socjalistyczną rzeczywistością Polski Ludowej, ale nabyty niebawem przez młodych licealistów studencki status pozwala pewniej poczuć się wśród żeglarzy akademickich. Zimą '51 roku Zbyszek wraz z kolegami Krzysztofem Jaworskim i Jerzym Kernerem („Aloiz”) budują pierwszy w powojennym Szczecinie bojer. Lód Jeziora Dąbskiego, nie zawsze jest wystarczająco wytrzymały, a młodzi żeglarze są niecierpliwi bojerowych ślizgów – czasami łamie się pod bojerem i jego załogą. „Od rana wypchaliśmy bojer na Małe Dąbskie. Wiała mroźna trójka-czwórka ze wschodu, wsadziliśmy na bojer nasze plecaki, „Aloiz” leżąc sterował, a ja ze Zbyszkiem siedliśmy po obu stronach płozownicy. Z prędkością kilku kilometrów na godzinę przesunęliśmy się obok kilku rybaków. (…) Nagle lód chrupnął i nasz pojazd zanurzył się pod wodę. „Nierdzewny”, który zapadał się szybciej znikł całkowicie pod wodą. Ja ocaliłem głowę na wierzchu, „Aloiz” niewygodnie leżąc na kadłubie zanurzał się wolniej...” We wrześniu '51 roku odbyły się pierwsze Regaty Przyjaźni (nie odbyłyby się gdyby nie nazwa „Przyjaźni” - wiadomo jakiej i z kim). Zbyszek żeglował w zwycięskiej załodze jachtu „Swantewit” (sternik Jerzy Szałajko, w załodze Jerzy Borowiec i Krzysztof Jaworski). W następnym roku doświadczenie żeglarskie procentuje i Zbyszek zdobywa mistrzostwo okręgu szczecińskiego w popularnej wówczas klasie H (łodzie mieczowe). W '53 roku, przy końcu lata, w Gdyni, odbywają się Mistrzostwa Polski Jachtów Morskich. Opromieniony „sławą” dobrego regatowca Krzysztof Jaworski (rok wcześniej zdobył prestiżową Błękitną Wstęgę Jeziora Dąbie) dobiera sobie załogę i ruszają do sportowej rywalizacji na wschodnie Wybrzeże. „Załogę miałem świetną: Zbyszek Gerlach, Andrzej Smagacz (z gitarą) i Oleś Lewicki, no więc zapowiadało się nieźle, a w każdym razie na wesoło. Płynęliśmy pozornie „na luzie” śpiewając przy akompaniamencie różne bojowe pieśni dla zdeprymowania naszych przeciwników. No i zaczęło się. (…)”. Efektem kilkudniowych sportowych zmagań było zdobyte Mistrzostwo Polski Jachtów Morskich. Zwycięska załoga II Mistrzostw Polski Jachtów Morskich 1953 w składzie od lewej: Krzysztof Jaworski, Stefan Lewicki, Zbigniew Gerlach i Andrzej Smagacz. Fot. z arch K. Jaworskiego W kolejnych latach Zbyszek nadal żegluje; regatowo („Gryf Pomorski”, MŻMP, MTZG), ale i w turystycznych rejsach morskich („Jurandem” do Finlandii, „Śmiałym” do Londynu, „Gryfitą” na Wyspy Kanaryjskie). Techniczne zainteresowania, inżynierskie wykształcenie pozwalają mu z powodzeniem angażować się w remonty jachtów, naprawy silników, a także … w szycie żagli; dużo fotografuje, filmuje – pozostały jego zdjęcia, filmy żeglarzy, jachtów z tamtych, dawnych lat. Jest takie stare zdjęcie (autorstwa Krzysztofa Jaworskiego) z wczesnych lat pięćdziesiątych przedstawiające Zbyszka z narzędziami w ręku pochylonego nad przyczepnym silnikiem łodziowym „Sachs” („...jednocylindrowy „Sachs”, chyba jeden z pierwszych wybudowanych w tym celu gdzieś w latach dwudziestych. Wszystkie części były z mosiądzu lub żeliwa i przy mocy około półtora konia ważył z pięćdziesiąt kilo. Startował z ciężkiego koła zamachowego zaopatrzonego w stałą korbkę, podobną do stosowanej w maszynce do mięsa. W ogóle przypominał właśnie taką maszynkę, perkotał głośno i miał oryginalną śrubę rewersyjną. Z tym wszystkim raz uruchomiony działał dość pewnie i co najważniejsze, nie palił tyle benzyny co amerykańskie demobile...”).
Sądzę, że znałem trochę Zbyszka (byłem z nim w rejsie morskim na „Gaudeamusie” w Cieśniny Dunskie, przez lata współpracowałem z nim w zarządzie Klubu) i właśnie to zdjęcie wydaje się znakomicie oddaje charakter i osobowość „Nierdzewnego”: spokój, dokładność, głębokie zainteresowanie przedmiotem i pełne zaangażowanie w wykonywaną pracę. Był w Klubie od zawsze, prawie od zawsze, bo od końca lat czterdziestych i zawsze Klub dla niego był ważny, a on dla Klubu nie szczędził sił, wiedzy i serca, do ostatnich swoich lat. (zs) |
|||
Antoni Brancewicz (1940-2022) Znany i lubiany przez całe krajowe środowisko żeglarskie, inżynier elektryk, nauczyciel akademicki WSM, pasjonat morza, regat, żagli, gitary i szanty. Jeden z najbardziej doświadczonych naszych Żeglarzy i Kapitanów Jachtowych (od 1977 r.), Brat Wybrzeża, współzałożyciel i Prezes Szczecińskiego Klubu Jachtowych Kapitanów Żeglugi Wielkiej, a także STA Poland. Członek Społecznego Komitetu „Żeglarski Szczecin”, ławnik Izby Morskiej. Jako załogant, oficer i kapitan pływał i wygrywał regatowo i turystycznie na Bałtyku i Atlantyku, na znanych jachtach i żaglowcach – były to m.in. „Trygław” , „Polonez”, „Henryk Rutkowski”, „Fryderyk Chopin” i „Pogoria”. Wypływał łącznie ponad 150 tys. Mm, w tym sześciokrotnie prowadził jachty w transatlantyckich regatach Op’Sail, w których zajął w 1985 r. I miejsce, z młodzieżową załogą „Trygława”! Uhonorowany licznymi medalami i nagrodami, okręgowymi i krajowymi, zawodowymi i żeglarskimi ZOZŻ, PZŻ i Bractwa Wybrzeża, w tym m.in. dwukrotnie Rejsem Roku (1985, i 1986). Uhonorowany też tablicą w Alei Żeglarzy w Nowym Warpnie. |
|||
Krystyna Borowy-Golińska (1972-2021) |
|||
Stanisław Bolewicz (1943-2021) W szczecińskim Jacht Klubie AZS pojawił się na początku lat sześćdziesiątych, bodajże w 1963 roku. Absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Szczecińskiej; potem przez długie lata pracował w Stoczni Remontowej Parnica. W Klubie zaczynał żeglarstwo w grupie regatowej, na popularnych wówczas, a dziś prawie zapomnianych klasach regatowych łodzi mieczowych: Hornet - łódka z ruchomą deską do balastowania, niełatwa w prowadzeniu, szczególnie na zwrotach, FD - Flying Dutchman czyli Latający Holender - bardzo szybka klasa dla sprawnych fizycznie zawodników, Finn - samotne żeglowanie, inna technika, więc doświadczeń regatowych - na różnych łodziach, w wielu regatach - miał niemało. Pozwoliło mu to w 1965 roku zdobyć, bardzo ważne przez lata, ale również ważne i dziś, trofeum nobilitujące żeglarsko – „Błękitną Wstęgę Jeziora Dąbie”, startując właśnie na FD. Potem zdobywał kolejne stopnie żeglarskie, pływał w rejsach morskich, opiekował się jachtem klubowym „Rudzik”. Pod koniec lat 80-tych na fali wyjazdów emigracyjnych, na długie lata osiadł w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie ze Stanów – już w nowym wieku i w nowej rzeczywistości, także klubowej - powrócił do akademickiego klubu i odnalazł się w maszoperii łodzi DZ, jednostki mieczowej i odkrytopokładowej, na której w koleżeńskim gronie osób zbliżonych mu niemłodym już wiekiem, ale bez wątpienia młodych duchem, odbył ciekawe rejsy po okolicznych akwenach polskich, niemieckich, duńskich z budzącym podziw i szacunek rejsem, właśnie DZ-tą, do Kopenhagi. (zs) |
|||
Włodzimierz Byliński (1947-2021)
Nasz klubowy kolega i przyjaciel, armator Cartera Kuflon II, członek Klubu Kapitanów Jachtowych oraz Klubu Żeglarzy Samotników.
W historii polskiego żeglarstwa zapisał się swoimi śmiałymi, przeważnie samotnymi, wyprawami na jego jachcie „Kulfon II”. Od Jury Rejsu Roku 2012 (Głos Wybrzeża) otrzymał wyróżnienie za prawie roczną podróż ze startem i metą w Szczecinie, z samotnym pokonaniem Atlantyku, na trasie ponad 11,5 tys. Mm. Jury Międzynarodowych Nagród Żeglarskich Szczecina, za przeważnie samotny rejs ze Szczecina do Grecji, uhonorowało go Nagrodą im. Wyszaka za Rejs Roku 2017. Wywiad z Włodkiem opublikowany w Kurierze Szczecińskim: Żegluje, bo lubi.
/zk/
|
|||
Wojciech Kuźnicki (1937-2021)
Przez ponad trzy dekady żeglowali w naszym Klubie: Wojtek i Hanka - Jego żona; oboje ze stopniami kapitańskimi; do Szczecina dojeżdżali z dalekiej Warszawy. W 1973 roku na regatach OstseeWoche w Warnemunde Wojtek był w załodze prowadzonego przez Jurka Madeję „Swantewita”; zajęli drugie miejsce na 18 jachtów. Doskonały wynik. Wojtek przydał się w załodze: miał zmysł regatowca, wcześniej żeglował na Finnach. Gdy w naszym Klubie pojawiły się „Cartery” przystał do załogi „Umbriagi”. To właśnie na tym jachcie w 1977 roku z kapitanem Tomkiem Paterkowskim – Wojtek był w załodze – zdobyli pierwsze miejsce i Pokalregatta na OstseeWoche. Dwa lata później przyszło kolejne znaczące zwycięstwo: MŻMP i zdobyte mistrzostwo Polski - na jachcie „Umbriaga”, tym razam z kpt. J. Madeją. Sportowe sukcesy dopełniiło pierwsze miejsce w kl. HT w w kołobrzeskich regatach „O Srebrny Dzwon”; tym razem, do zwyciestwa, „Cartera” prowadził jako kapitan - Wojtek. Poza sukcesami sportowymi żeglował jeszcze w rejsach turystycznych na różnych jachtach Klubowych. Być może mniej widoczne było dla większości z nas, którzy go znaliśmy, Jego zainteresowanie sportem bojerowym; nie mógł go rozwijać w warunkach łagodnej szczecińskiej zimy. W 1973 roku brał udział w I Mistrzostwach Świata w kl. DN w USA, potem w mistrzostwach Kanady. Dużo publikował w prasie żeglarskiej, napisał książki o żeglarstwie lodowym... /zs/
|
|||
Bogdan Fijałkowski (1932-2021) Z prawie rocznym opóźnieniem dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci prof. zw. dr hab. inż Bogdana Fijałkowskiego, dyrektora Instytutu Elektrotechniki i Elektroniki Przemysłowej Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. W pierwszych latach powojennych Bogdan Fijałkowski był uczniem szczecińskiego „Pobożniaka”, a następnie studentem Szkoły Inżynierskiej. Przez dekadę lat pięćdziesiątych i początek lat sześćdziesiątych aktywnie uczestniczył w akademickim żeglarstwie, osiągając sukcesy regatowe, biorąc udział w znaczących rejsach tamtych lat. Wspomnienia profesora z wczesnych lat pięćdziesiątych w Szczecinie: (zs) |
|||
Willi Kryska (1940-2020) Członek załogi s/y Magnolia, która z okazji 25-Lecia Pałacu Młodzieży w 1975 roku zorganizowała rejs za krąg polarny do Murmańska i Archangielska bez zawijania po drodze do portów. Uczestnikami rejsu byli oprócz Kapitana Zdzisława Paski, Jan Piętka, Willi Kryska i Roman Gryglewski. Jednostka była pierwszym jachtem, która udała się w tamte rejony, przepływając 5 147 Mm. Wyczyn ten został uhonorowany II nagrodą Rejsu Roku gazety „Głos Wybrzeża”. /aw/ Kapitan jachtowy. [...] Żeglował aktywnie wiele lat. [...] Na własnym Carterze 30 "Sen" odbył wiele dalekich rejsów. W ostatnich latach pływał na turystycznym Tangu "Atlant" stojącym w JK AZS. /ml/ Miłośnicy szant i piosenki turystycznej przez kilkanaście ostatnich lat zawdzięczali mu ogranizację wrześniowych koncertów w ramach cyklu Śpiewające Żagle. /dw/ |
|||
Barbara Chmielewska z d. Około-Kułak (1937-2020) (Władek Chmielewski, kpt.j., syn) |
|||
W osobowości Jurka Pisza tracimy nietuzinkowego człowieka, który kochał żeglarstwo, ale też pisarza i bliskiego przyjaciela. Jego artykuły w czasopismach żeglarskich były zawsze wysokiej klasy. Napisał świetną książkę „Marią przez Pacyfik“ o rejsie z Ludomirem Mączką. Jurek ostatnie dziesiątki lat zamieszkał w Sydney. Był zawsze chętny do pomocy żeglarzom, którzy się w Sydney zatrzymali. I ja zatrzymałem się w Australii. Nie mówię w Sydney, ale u Jurka Pisza. Poznałem sporo jego przyjaciół i oczywiście też jego dwa psy labradory. Pokazał mi piękno australijskiej przyrody. Był świetnym chemikiem na poziomie naukowca, jego romantyczne podejście do życia było podstawą jego morskich eskapad. Jako instruktor żeglarstwa był lubiany za humor, z którego znane były jego wykłady. Zły stan zdrowia w ostatnich latach nie pozwolił mu przyjechać do Polski, gdzie ma dużo przyjaciół. Jestem dumny że mnie nazywał swoim przyjacielem. Wierzę, że teraz jest na wiecznej wachcie w gronie żeglarzy, którzy odeszli wcześniej. Ruda Krautschneider Antoni Jerzy Pisz urodził się we Lwowie, 12 czerwca 1930 r. Od r. 1947 studiował chemię w Szkole Inżynierskiej w Szczecinie, późniejszej Politechnice. Interesował się żeglarstwem, przyrodą, ornitologią, fotografią i filmowaniem. Jako fotografik był członkiem Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego. Od r. 1949 aktywnie działał w sekcji żeglarskiej szczecińskiego AZS, późniejszego JK AZS Szczecin. Wraz z Kazimierzem Jasicą dołączył do załogi rejsu dookoła świata na jachcie „Maria” na trasie przez Pacyfik (wrzesień 1974 – czerwiec 1976). Z przyczyn zdrowotnych osiadł w Australii. kb/wj Bumerang Polska o Jerzym |
|||
Jerzy Borowiec (1926-2019) Jerzy związał się z żeglarstwem zaraz po wojnie, tu w Szczecinie. Najpierw zdążył jeszcze w Akademickim Związku Morskim przesiąknąć atmosferą, wysokimi wartościami etycznymi znanej przedwojennej organizacji. Niestety narzucone wkrótce społeczeństwu zmiany polityczne, ustrojowe podporządkowały również życie społeczne, wszelkie organizacje, w tym również związek żeglarski, całkowitym wpływom jednej ideologii. I wtedy Jerzy stanął w Szczecinie na czele naszej organizacji – akademickiego związku – przemienionego odgórną decyzją władz politycznych kraju w sekcję żeglarską całego zrzeszenia sportowego (AZS). W tych trudnych czasach, bolesnych dla wielu, bo znaczonych również więzieniami, Jerzy nie uległ politycznym indoktrynacjom władz. Wręcz przeciwnie, wykazując pragmatyzm w działaniu, skupił się na kierowaniu organizacji w stronę tego co stanowi istotę żeglarstwa: na dbałość o sprzęt, na remontach jachtów, na pozyskiwaniu jednostek („Nadir” w naszym Klubie to, m.in. Jego zasługa), na szyciu żagli (zyskał w tym dużą wprawę i uznanie), na podnoszeniu kwalifikacji żeglarskich, na rywalizacji sportowej. Skupił wokół siebie liczne grono młodych ludzi, którzy w podobny sposób widzieli żeglarstwo – jako wolne od ideologii i polityki. Zawarte wówczas znajomości, przyjaźnie przetrwały próbę czasu i pozostały na długie lata, do końca. W późniejszych latach, Jego duże zaangażowanie w życie społeczne, zdobyte doświadczenia zaowocowały w okresie zrywu Sierpniowego. Jerzy włączył się w działalność organizacji związkowych – po właściwej stronie. Potem na przełomie lat 80/90, kiedy w Polsce następowały zmiany ustrojowe, Jerzy nie pozostał obojętny i zaangażował się w nurt przemian - za Polską niepodległą i demokratyczną. I właśnie wtedy, gdy wydawało się, że lata młodzieńczej aktywności i wieku średniego ma już za sobą, na początku lat 90-tych ponownie, z nową energią pojawił się w Klubie i podjął trud opieki nad jachtem klubowym; dużym jachtem, największym w Klubie. I znowu jak przed laty, przyłączyli się do Niego dawni koledzy, żeglarze; z ochotą wrócili po latach do swojego Klubu. Również młodzież studencka – już z innego pokolenia, ale szybko odnalazła wspólny język z Jerzym i Jego dawnymi kolegami. W czasach zmian ekonomicznych i przemian własnościowych – malejącej flotylli jachtów klubowych, znaleźli w Jerzym oparcie i zrozumienie, szansę na żeglowanie. Nie zawiedli się na nim: ani Jego dawni koledzy, ani młodzież studencka. Ale Jerzy nie osiadł na laurach, choć mógł spokojnie czuć satysfakcję ze swojej pozytywnej aktywności. Przemiany własnościowe, rozwój flotylli jachtów prywatnych pchnęły Go do jeszcze jednego wyzwania – do budowy własnego jachtu. Ze starej szalupy ratunkowej pozyskanej ze statku handlowego zbudował jacht żaglowy, kabinowy, z silnikiem stacjonarnym. Przygotowanie oraz doświadczenie szkutnicze, żaglomistrzowskie miał duże – pozostało mu z dawnych lat. Żeglował na tym jachcie, ciesząc się każdą chwilą i wypełniającym się, aktywnym życiem… Nieubłagany upływ czasu zmienia wszystko…. Dziś wierzymy - nie obejmując rozumem tajemnicy egzystencji w jej transcendentnym wymiarze – wierzymy, że możemy powiedzieć: żegluj Jerzy… (zs) |
|||
Kadłub Jego jachtu przez długie lata stał na lądzie, w ciągłym remoncie; balastowa, bezkabinowa jednostka regatowa, niegdyś olimpijskiej klasy „Star”. Janusz z dbałością przygotowywał ją do sezonu, do kolejnych regat, sprawdzał swoje „patenty”, wdrażał nowinki techniczne, technologiczne. Któregoś roku część podwodną pokrył grafitem z żywicą - dla zmniejszenia tarcia kadłuba o wodę. Czy się sprawdziło?, trudno powiedzieć, wtedy lata świetności regatowej Janusz i Jego „Star” mieli już za sobą. W I Regatach Jesiennych w Szczecinie, we wrześniu 1949 roku, Janusz startował na jolce „P-7” - „Starów” jeszcze nie było; ani w Szczecinie, ani w Klubie; i wygrał w swojej klasie. Zajął pierwsze miejsce w konkurencji z ośmioma startującymi „P-siódemkami” . Był wtedy jeszcze w Jacht Klubie „Gryf”. Po tych regatach przyłączył się do żeglarzy akademickich i pozostał u nas na zawsze. W następnym roku, także w Regatach Jesiennych, startując już w barwach sekcji żeglarskiej azs – powtórzył sukces sprzed roku: pierwsze miejsce w kl. „P-7”. Podobnie było w 1952r. (Im) W 1951 r. zdobył wicemistrzostwo okręgu na jachtach mieczowych 15m2. W 1955 r. szczeciński azs dostał z Giżycka (Mazury) przedwojenne „Stary”: „Delfin” – ex „Muszla” i „Centaur” – ex „Jantar”. Dlaczego w nazwie ex? Otóż były to przedwojenne „Stary” zakupione przez Oficerski Yacht Klub Polski z Gdyni w 1935 r. (4szt.) i w 1936 r. (4szt.). Jednostki były zamówione u producenta - stoczni Abeking & Rasmussen. Jesienią 1939 r. Niemcy po napaści na Polskę zagarnęli majątek polskich klubów żeglarskich, tak jak i cały majątek narodowy. „Stary” wywieźli do swoich klubów żeglarskich, do Giżycka. Po wojnie Oficerski Yacht Klub Polski nie wrócił do swojej działalności, a porzucone przez Niemców gdyńskie „Stary” w końcu trafiły do klubów żeglarskich w Polsce i trzy przydzielono Szczecinowi, w tym dwa dla szczecińskiego AZS. Kolejne sukcesy regatowe Janusza na „Starze” („Delfin”) to, m.in: Potem w miejsce „Starów”, jako klasa olimpijska, weszły „Solingi”. Kończyła się rywalizacja regatowa „Starów”, ale Janusz pozostał ze swoją jednostką, nadal przygotowując ją do żeglowania. Zmysł techniczny miał dobry – był z zawodu architektem - zaprojektował dla Klubu obecny budynek klubowy, bosmankę, hangar przy bosmance; dobrze służą do dziś. Potem Janusz zaangażował się w ruch niepodległościowy i z tego powodu, w trudnych latach stanu wojennego, był szykanowany, zwolniony z pracy. W Klubie znalazł wsparcie i pomoc – pracę na etat jako bosman. W wolnym czasie mógł nadal dbać o „Stara”, projektować, budować, eksperymentować – np. zbudował plażowego katamarana. Nie znaliśmy - może poza kilkoma osobami - Jego pięknej karty z lat wojny. Janusz jako młodociany harcerz w czasie okupacji niemieckiej był zaangażowany w konspiracji w Szarych Szeregach. Jego czynny opór okupantowi, działalność niepodległościowa, aktywność zawodowa i społeczna zostały docenione - nagrodzony odznaczeniami państwowymi oraz związkowymi: odznaczenia państwowe, odznaki AZS, honorowe członkostwo naszego Klubu, odznaczenia zawodowe; uroczystości pogrzebowe odbyły się z asystą honorową Wojska Polskiego. (zs) |
|||
Jerzy Boehm (1937-2019) Jurek Boehm zmarł 18 kwietnia 2019 r. w Australii, dokąd w 1979 r. dopłynął MARIĄ Ludka Mączki. Z naszym JK AZS Szczecin związał się w 1965 r., gdy był bosmanem s/y „Joseph Conrad”, a jacht był remontowany w Szczecinie. Wcześniej był członkiem JK AZS Gliwice i AZS Warszawa. W Szczecinie pracował w Stoczni Remontowej „Parnica”, Stoczni Jachtowej im. L. Teligi i w Zakładzie Obróbki Skrawaniem Politechniki Szczecińskiej, a także w firmie naprawy samochodów Zbyszka Hrynkiewicza. Pływał na jachtach „Joseph Conrad”, „Vega”, „Pegaz”, „Atos”, „Roztocze”, „Zew Morza”, „Dal II”, „Gryfita”, „Trygław”. W roku 1978 dołączył do rejsu dookoła świata Ludka Mączki. Dwukrotnie przeżeglował MARIĄ Ocean Indyjski i opłynął południowe wybrzeża Australii. Ostatni rejs pod polską banderą odbył na s/y Joseph Conrad w roku 1988 na trasie Brisbane – Darwin z okazji zlotu jachtów na 200-lecie osadnictwa w Australii. Łącznie wypływał ok. 40 tys. Mm. W Klubie przez pewien czas opiekował się „Nadirem” uczestnicząc w jego przebudowie. Pokonała Go nieubłagalna choroba, ale Jego drobna sylwetka zawsze pełna niewyczerpanej życzliwości i chęci pomocy innym pozostaje w pamięci. (wj) |
|||
Andrzej Mendygrał (1945-2019) Oficer Polskiej Marynarki Handlowej, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej. Dowodził brygantyną "Henryk Rutkowski", żaglowcem pasażerskim "Peace", kanadyjską "Concordią", żaglowcem badawczym PAN "Oceania" i brygiem "Fryderyk Chopin". Do morza miał ogromny szacunek i pokorę.- Morze niemal zawsze pachnie inaczej. Regiony mają swoje zapachy. Zimne wody północne pachną inaczej niż ciepłe wody okołozwrotnikowe czy równikowe. Nie jest to zapach przejmujący. Jest to zapach odbierany przez człowieka w sympatyczny sposób, kojarzy mi się z życiem. Więcej niż pół życia spędziłem na morzu. Śni mi się morze, śnią mi się statki - mówił na antenie Radia Szczecin. (więcej na stronie Radia Szczecin) |
|||
Eugeniusz Ryżewski (1928-2019) Długoletni i honorowy członek JK AZS SZCZECIN, j.k.ż.w., opiekun klubowych jachtów Swantewid i DAL II, uczestnik i kapitan wielu rejsów oraz utytułowany regatowiec. (PR) |
|||
Henryk Widera (1930-2018) O Heniu więcej informacji znajdziecie tutaj. fot. Tomek Gontarz |
|||
Witold Kuźniar (1926-2018) Nasz były Kolega Klubowy. Był aktywny w Klubie w latach 50-tych (pływał na Finnie) oraz w latach 90-tych był związany z maszoperią Gaudeamusa. Michał Jósewicz |
|||
Jerzy Szkudlarek (1948-2018) Radio Szczecin |
|||
Danuta Kopacewicz (1926-2018) Autor opracowania: Kinga Konieczny |
|||
Edmund Szczepański (1936-2018)
Armator s/y Paskuda. |
|||
Andrzej Gedymin (1944-2018) | |||
Jerzy Szałajko (1927-2018) Do żeglarstwa akademickiego trafił wiosną 1949 roku wraz z jachtem „Przygoda” i całą jego maszoperią (J. Kraszewski, Zdz. Michalski, Z. Cych). Wcześniej byli w V Drużynie Skautów Wodnych im K. Arciszewskiego przy II Gimnazjum i Liceum Męskim (szczeciński „Pobożniak”), ale wiosną 49r nowy dyrektor szkoły gorliwie realizując odgórnie narzucone przemiany społeczno-polityczne zakazał działalności harcerskiej. Jerzy przychodząc do azs był już doświadczonym żeglarzem: w 1947 r. – no właśnie, 1947 rok to data dla niego szczególna w tym bowiem roku zakończyła się dla niego wojna, wojna z okupantami i zdrajcami, - więc w 1947 r. uczestniczył w obozie żeglarskim nad Zalewem Szczecińskim i po tym obozie popłynął w pierwszy rejs morski (jacht „Orlik”, kpt. Witold Bohdanowicz) do Kopenhagi i portów szwedzkich. Już w azs (również odgórnie przeorganizowanym poprzez likwidację AZM i AZS i utworzenie podporządkowanego władzom politycznym zrzeszenia) Jerzy startował w pierwszych Jesiennym Regatach: prowadząc akademicki jacht „Tuńczyk” w klasie jachtów kilowych zdobył pierwsze miejsce; w wyścigu o „Błękitną Wstęgę” ustąpił tylko „Wichrowi” (który w następnym sezonie żeglarskim wraz ze swoją maszoperią przeszedł do żeglarzy akademickich). Z sukcesami startował w regatach: w pierwszych Regatach Przyjaźni we wrześniu 1951 roku na jachcie „Swantewit” w klasie jachtów >50m2 zdobył pierwsze miejsce; w rozgrywanych w sztormowym wietrze Greifswalder Bodden Regatta w sierpniu 1956r prowadząc „Swantewita” zdobył również pierwsze miejsce. W latach 1962-63 żeglował na jachcie „Hermes II” w drugim powojennym atlantyckim rejsie do USA (rejs był zainicjowany przez B. Rożyńskiego, repatrianta z radzieckiej Litwy do Stanów Zjednoczonych). Było to duże wydarzenie żeglarskie, o którym głośno było w kraju, ale również i w Stanach. Po latach Jerzy żywo wspominał tamten czas i towarzyszące mu emocje: „ …odprawa graniczno-celna jachtu (w Polsce – przyp. red.) trwała kilkanaście godzin. Celnicy przesiewali mąkę, kaszę, groch. Dokładnie sprawdzali każdy zakamarek jachtu. Gdy potem opowiadaliśmy o tym w Ameryce, to nikt nie chciał uwierzyć. Ale gdy po powrocie, opowiadaliśmy w Polsce jak dobrze żyje się w Ameryce, to też nikt nie chciał wierzyć…”. W 1972 uczestniczył w regatach Bermuda Race na jachcie „Dar Szczecina”, którego budowę wcześniej nadzorował. Z wykształcenia chemik (pierwszy rocznik absolwentów nowo utworzonego w 47r Wydziału Chemii w Szkole Inżynierskiej) zainteresował się i zawodowo związał z budową jachtów z laminatów poliestrowo szklanych. Jest jeszcze jeden ciekawy epizod związany z Jerzym, z rokiem 50-tym i dziś już ponad stuletnim (112 l.) jachtem „Nadir”. Jerzy Borowiec tak wspomina: „…jechaliśmy z Jurkiem Szałajką tramwajem na Golęcin i wysiedliśmy przy basenie nad Odrą i zobaczyliśmy na wodzie zadbany, wyremontowany jacht „Ewa”; był on własnością Szkoły Morskiej, ale stał jakby opuszczony. Czym prędzej wróciliśmy do miasta n al. Piastów i poszliśmy do dyr. Szkoły Morskiej . Weszliśmy do gabinetu dyrektora, tak jak staliśmy, w krótkich spodenkach i mówimy dyrektorowi kpt. K. Maciejewiczowi, że tam na Odrze stoi bezużytecznie jacht, a my jesteśmy żeglarze studenci i moglibyśmy pływać na nim, szkolić się. Dyrektor wysłuchał nas, zawołał intendenta szkoły i wypytał go w sprawie. Intendent potwierdził, że studenci szkoły morskiej nie pływają na jachcie. Na to kpt. Macierewicz: „Nuuu, ta chaliera, dać jacht tym studentom-żeglarzom, niech pływają”. Wyszliśmy z gabinetu i od razu wzięliśmy klucze do jachtu od intendenta, i szybko z powrotem na Golęcin. Otworzyliśmy jacht i odpłynęliśmy nim na Gocław, do naszego Pałacyku…” (zs) |
|||
Włodzimierz Bąkowski (1926-2017)
Do żeglarstwa akademickiego, w AZM i AZS, wciągnęli go w roku 1949 koledzy z wydziału chemii Szkoły Inżynierskiej w Szczecinie – Jerzy Borowiec i Jerzy Szałajko. Na pierwszym obozie żeglarskim AZS w Trzebieży w roku 1949 miał w swojej wachcie jako podkomendnych Ludomira Mączkę i Wojtka Jacobsona. Ze względów zawodowych pod koniec 1952 r. przeniósł się do Kalisza. Do Szczecina i do żeglarstwa w JK AZS powrócił w połowie lat 70-tych. Brał udział w wielu rejsach na jachtach Bonito, Żak, Umbriaga, Dal II, Gaudeamus, Bogusław X żeglując od wód europejskich po Morze Śródziemne i akweny greckie. Pływał przeważnie jako I oficer w załogach kpt. Ziemowita Ostrowskiego. Udzielał się też w komisjach regatowych. Należał do maszoperii jachtu motorowego „Nord”. Zmarł 17 czerwca 2017 r. Był dobrym żeglarzem i wiernym kolegą, człowiekiem pogodnym i przyjaznym ludziom. (wj) |
|||
Zdzisław Paska (1937-2017) Wspomnienia i zdjęcie: Wiesław Seidler |
|||
Jan Waraczewski (1948-2017) Przyjaciel. Armator s/y Marimba. Maestro. Żeglarz. Wędkarz. Z niebywałą łatwością i finezją potrafił się cieszyć życiem i ludźmi, którzy go otaczali. Tak pożegnała go Filharmonia: Jan Waraczewski miał 69 lat. Był założycielem i dyrygentem popularnej w latach 70-tych orkiestry „Lekka kawaleria”. Swoje największe pasje – muzykę i żeglarstwo łączył tworząc cykl koncertów „Muzyka na wodzie”. Był także inicjatorem budowy nowej siedziby Filharmonii. W 2016 roku został odznaczony Medalem za Zasługi dla Szczecina. W pamięci muzyków i pracowników Filharmonii pozostanie jako kochający muzykę, charyzmatyczny lider orkiestry, ale także dobry, pełen ciepła i życzliwości człowiek. Jasia żegnają i wspominają: Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, Radio Szczecin, audycje Radia Szczecin, m.in. Żarłem muzykę, Kurier Szczeciński, Gazeta Wyborcza, Głos Szczeciński, Jerzy Kuliński, ponownie Głos Szczeciński. Informacja nt. księgi kondolencyjnej w Filharmonii. Radio Szczecin: Jana Waraczewskiego wspomina Halina Więcek-Przybyła. Rozmawia Konrad Wojtyła. Materiały archiwalne i nie tylko: Portal o ulicy Przestrzennej w Szczecinie, Wikipedia, Gazeta: Takich rzeczy, jak filharmonia, nie buduje się na dziś [2013], Jubileusz Jana Waraczewskiego, koncertmistrza Filharmonii Szczecińskiej [2005], Kurier Szczeciński, wspomnienie Nigdy się stąd nie wyniosę, reportaż TVP Szczecin Koncertmistrz z żeglarską duszą. |
|||
Tadeusz Siwiec (1929-2016) Komandor marynarki wojennej, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej, twórca i Komandor YACHT KLUBU POLSKI SZCZECIN, Wicekomandor Honorowy YKP, Zasłużony Dziąłacz Żeglarstwa Szczecińskiego i Polskiego, Zasłużony Pracownik Morza, Honorowy Członek JKMW "Kotwica" oraz Polskiego Zwiazku Żeglarskiego, wyróżniony Medalem 65 i 70-lecia Żeglarstwa Polskiego na Pomorzu Zachodnim, uhonorowany Komandorią Yacht Klubu Polski oraz Toporem Bojowym Bractwa Wybrzeża Mesa Kaprów Polskich. |
|||
Lech Tołkacz (1945-2016) Pogodny, przyjazny człowiek, zasłużony dla Uczelni i Wydziału, zawsze przychylny studentom. Będzie nam Go brakowało. Wspomnienie z Forum Uczelnianego, czasopisma ZUT. |
|||
Tadeusz Podkalicki (1941-2016) Armator s/y Admirał, wieloletni armator s/y Wojtek. |
|||
Dzidka – Halina Szymak (1933-2015) Szkolenie żeglarskie zdobywała już w rodzinnych Kielcach. Wkrótce po przyjeździe na studia do Szczecina dołączyła do naszego Klubu. Przy remontach jachtów na słynnej wyspie AZS poznała swojego przyszłego męża. To nie jedyna para skojarzona na wyspie! Przez długie lata uczestniczyła w życiu Klubu, żeglowała, sędziowała, działała organizacyjnie. Do dziś starsi klubowicze pamiętają jak w chudych latach PRL, kiedy półki w sklepach były puste, zdobywała prowiant na rejsy dla wielu jachtów. I to nie byle jaki prowiant, bo znakomite puszki z Baltony z szynką na czele, dostępne tylko dla zaopatrzenia statków. Do ostatnich lat kibicowała żeglarzom naszego klubu. Wielką przyjaźnią darzył Ją Ludek Mączka, któremu pomagała we wszystkich sprawach i odwiedzała w chorobie. Odeszła na wieczna wachtę 8 listopada 2015 r. (wj) |
|||
Hanna Kuźnicka (1939-2015) Jachtowy kapitan żeglugi wielkiej, sternik lodowy, sędzia żeglarstwa klasy państwowej i żeglarstwa lodowego. Całym życiem oddana była żeglarstwu. Absolwentka Politechniki Warszawskiej Wydziału Elektroniki. Swoje żeglarstwo rozpoczęła w Żeglarskim Klubie Turystycznym PTTK „Rejsy”. Po zakosztowaniu żeglarstwa sportowego przeniosła się do Sekcji Żeglarskiej Warszawskiego AZS startując w klasach Finn i Słonka. Żeglarstwo lodowe uprawiała w Sekcji Żeglarskiej Klubu Sportowego „Spójnia” Warszawa. Po uzyskaniu stopnia kapitańskiego wielokrotnie startowała w Jacht Klubie AZS Szczecin w regatach pełnomorskich, niejednokrotnie z sukcesami. Prowadziła wiele rejsów stażowych, krajowych i zagranicznych. Lubiła mniejsze jachty, ale bywało że pełniła obowiązki oficerskie w rejsach na Pogorii. Łącznie przepłynęła blisko 30 000 mil morskich. Startowała wielokrotnie w regatach lodowych w klasie DN. Była członkiem Jacht Klubu AZS w Szczecinie; pływała na Dali II, Umbriadze i innych Carterach; m.in. rejs na Dali II do Anglii z A. Marczakiem (1976 r), na Dali II do Amsterdamu 1981 (jako kpt.), naSmudze Cienia 1992 (jako kpt.), naBonito do Kopenhagi 1996 (jako kpt.)…. ….Żeglarka starego wzoru, która na wodzie szukała przyjemności i radości, która w żeglarstwie nie szukała medali i odznaczeń, nie szukała władzy ani tym bardziej pieniędzy. |
|||
Stanisław Januszkiewicz (1947-2015)
Marynarz-Kapitan Żeglugi Wielkiej był członkiem naszego klubu. Wspaniały człowiek, kolega a w przeszłości mój Przełożony. Ostatnie lata spędził poza Szczecinem. Choroba uniemożliwiła mu pływanie za którym bardzo tęsknił. Przy spotkaniach zawsze wspominał kolegów z klubu. Pochowany w Warszawie (J.K.) |
|||
Danka Schiller-Denisewicz (1930-2014) |
Ryszard Jaroszek (1925-2014) Był jednym z najstarszych, aktywnych członków Klubu; najstarszych zarówno wiekiem, jak i stażem klubowym – od 1950 roku. Jako student przyszedł do Klubu w czasach, gdy nasza przystań mieściła się na Gocławiu. Przyszedł i został; potem było Dąbie (obecnie HOM), wyspa Akademicka na Odrze i tu, gdzie jesteśmy obecnie - przy ul Przestrzennej. (zs) |
|
Władysław Buchholz (1944-2014) (zs) |
|
Marta Łaźniak (1979-2014)
Dzielna żeglarka, wspaniała córka i najlepsza siostra. Była nieodłącznym elementem naszej klubowej układanki. (dw) |
Jerzy Morzycki (1928-2014) Lekarz - chirurg, kapitan jachtowy, instruktor i egzaminator, działacz żeglarski. Był najbardziej znany jako autor kultowego podręcznika „Jachtowy poradnik medyczny”. Żeglarsko związany z klubem „Chemik” Police i Centralnym Ośrodkiem żeglarskim w Trzebieży. Był też członkiem Bractwa Wybrzeża Mesy Kaprów Polskich. Miał 85 lat, przeżył swojego syna Pawła, też kapitana żeglugi wielkiej. (autorem informacji jest Andrzej Remiszewski z SAJ, natomiast fotografia pochodzi z archiwum "Żagli") |
|
Morskie żeglarstwo turystyczne uprawiał od lat sześćdziesiątych. Patent jachtowego sternika morskiego uzyskał pod koniec lat 70. w Centralnym Ośrodku Żeglarskim w Trzebieży. Ustecki działacz żeglarski, członek Rady Armatorskiej wybrany w roku 2010, co zostało potwierdzone w kolejnych wyborach w 2013. Podczas pracy w Radzie dał się poznać jako dyskutant zaangażowany ale rozważny, analizujący długofalowe skutki naszych działań i zawsze pragmatyczny. Oczywiście najbardziej na sercu leżały Mu dwie sprawy: wolność żeglowania i katastrofalna jakość portu w Ustce, któremu brak zarządcy rozumiejącego potrzeby żeglarzy. (SAJ) |
Ryszard Książyński (1924-2013) Członek Akademickiego Związku Morskiego i sekcji żeglarskiej AZS w Szczecinie w latach 1948-1951. Uczył rzemiosła żeglarskiego nas wszystkich z tamtych lat – Ziomka Ostrowskiego, Leszka Zarębskiego, Ludka Mączkę, Kazia Pogonowskiego, a także Marylkę Grochowską, Dankę Kopacewicz, Włodka Bąkowskiego i wielu innych w różnych szczecińskich klubach. (wj)
|
|
Janusz Tyszkiewicz (1931-2013) Żeglarstwo było dla Niego życiowym hobby, jak sam kiedyś napisał w dedykacji na podarowanej książce, oczywiście żeglarskiej. Z żeglarstwem akademickim Szczecina związany był od dziesięcioleci – w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku kierował Jacht Klubem AZS (1965-1967), potem przez wiele lat organizował szkolenia żeglarskie. Niezapomniane pozostaną jego dokonania kulinarne – świetnie przygotowane specjały kuchni francuskiej, domowe wina, uprawy orzechów, aronii. Szczęśliwy, kto gościł u Janusza w Grabowie, kto przy melodyjnych dumkach Kresowych wdał się z gospodarzem w dysputy na tematy żeglarskie i nie tylko… (zs) |
|
Michał Siciński (1991-2012) Nie jest łatwo pogodzić się z odejściem młodego człowieka. Dla Tomasza Gąsowskiego (NIKELIN), dziadka Michała to niewyobrażalna tragedia. Byliśmy z żoną bardzo związani z Michałem, od maleńkości pływał z nami i powoli opanowywał sztukę żeglowania. Zrobił patent żeglarza, później sternika jachtowego. Przez ostatnie trzy lata w czasie wakacji pracował jako instruktor na Mazurach i w Gdańsku w Programie Edukacji Morskiej. Uczestniczył dwukrotnie w T.T.S.R na Gaudeamusie pod dowództwem kpt. Rafała. W lipcu 2012 odprowadzał duży jacht (51 stóp) z jego właścicielem z Malagi na Gran Canarię. Miał już spełnione wszystkie wymogi na sternika morskiego. Był bardzo uczynny, chętnie pomagał wszystkim potrzebującym. |
|
Zbigniew Błaszczak (1957-2012) |
|
Czesław Bober (1938-2012) Nie potrafię powiedzieć, w kategorii dat, jak był okres Jego sekretarzowania i kierowania Klubem. W mojej pamięci były to czasy dużych zmian, czasy formowania i stabilizacji Klubu w nowym miejscu, budowy obecnej siedziby Klubu. Wiem, że to były owocne czasy. Wiele w tym było zaangażowania i zasługi Czesława. Z innej strony pamiętam również pomoc Czesława w organizacji poszczególnych rejsów – czy to na regaty, czy inne pływania. Sam tego doświadczyłem. Pamiętam ogromny wkład przy organizacji wyprawy Ludomira Mączki na „Marii”. Nie tylko na początku, przy wypływaniu „Marii” w 1973 r., ale także w trakcie rejsu. Wspomnę pomoc w wyprawianiu kolejnych załóg na „Marię”: - Andrzeja Marczaka na wyspy Kanaryjskie, Jurka Pisza i Kazika Jasicy do Peru, a później Jerzego Boehma do Australii. Wszyscy wieźli zaopatrzenie dla jachtu, które trzeba było przetransportować do Gdyni na statek. Wspomnę także załatwienie możliwości odbioru prowiantu ze statku PLO w Australii. Symbolem tej pomocy dla „Marii” może być składana łódeczka – bączek typu „stynka” podesłana na trasie i przez załogę nazwana żartobliwie, ale z sympatią „Boberkiem”. Ta nazwa została już uwieczniona w książce Jurka Pisza „Marią przez Pacyfik”. Za to wszystko, za Jego zaangażowanie, będziemy Czesławowi zawsze wdzięczni. Cześć Jego pamięci! (Wojtek Jacobson) |
|
Kazimierz Stachowiak (1931-2011) Architekt, żeglarz. Od czasów studenckich był członkiem naszego klubu, dobrym, przyjaznym kolegą. |
|
Wiesław Hajduk (1948-2011) |
|
Grzegorz Lizik (1985-2011) Trudno uwierzyć w odejście młodej osoby, za którą tęskni tylu bliskich, przyjaciół i znajomych. Film z wyciągania Gaudeamusa (przygotowania do montażu silnika, robienie przejścia dla Nadira) - maj 2011. |
|
Elżbieta Busz (Piórkowska) (1959-2011) Przez wiele lat związana z naszym klubem i jego biurem. Z ostatnią chyba wizytą na przystani - podczas majowego wodowania 2011 (czas 3:15 w filmie). |
|
Andrzej Kwiecień (1947-2011) żeglarz, były członek naszego Klubu. Bardzo długo, 10 lat, chorował. Był u nas w JK AZS w czasie studiów (Politechnika Szczecińska, Chemia, 1966-71) i potem. Pływał też na Tytanie, gdy pracował w Policach. Mało osób sobie Go przypomina, ale był serdecznym kolegą. Miał st.j., a może nawet st.m. Pomagał przy Marii w roku 1973 i potem, gdy stała w PTTK. W plastykowych workach z Polic, które kupował dla nas, świetnie przechowywały się mapy. Do teraz. (Wojtek Jacobson) |
|
Ziemowit Ostrowski (1926-2011) (z kroniki Akademickiego Związku Morskiego w Szczecinie) "...Otóż jak wspomniałem "Swarożyc" wylegiwał się bezczynnie na dnie basenu, kupcząc swym ciałem (jak pisze w Biblii) i pokrywając się zgnilizną moralną w postaci warstwy zielonych glonów pasożytujących chciwie na jego gnuśnym truchle.... Leżał tak prawie trzy miesiące! Aż w końcu..... w końcu PZŻ obiecał nam, że gdy go wyciągniemy, będzie nasz. Rzecz nie była łatwa. Brak windy, kołowrotów, nawet bloków i silnych stalówek. Ale Azetesiacy nie znają rzeczy niemożliwych. Kilka dni trwały przygotowania, z których najważniejsze to zainstalowanie bomu wyciągowego na maszcie. Bohaterem tego dnia był kol. Ziemowit Ostrowski ze Szkoły Inżynierskiej, który prawie cały ten pamiętny dzień 5-go grudnia 1948 r. spędził między niebem a ziemią dyndając na pasku od spodni na szczycie masztu, odmocowując i zamocowując stalowe liny dźwigające ramię bomu. Gdy zszedł w końcu z tych zawrotnych wysokości na wpół był już uduchowiony przez bliski kontakt z niebem...." Czesław Michno |
|
Józef Demczuk (1935-2011) Startował w morskich regatach krajowych i zagranicznych: w niemieckich regatach Ostseewoche, w szwedzkich regatach Gotland Runt, w regatach w Danii i w USA. Jego praca zawodowa, tak mocno związana z gospodarką morską i morzem, pozwoliła Mu łącząc się z żeglarską pasją aktywnie współuczestniczyć w budowie przynoszących chwałę polskiemu szkutnictwu jachtów: Enif, Taurus, Amigo, "Dar Szczecina" i innych. Można by jeszcze wymieniać zasługi i działania ku pożytkowi innych naszego nieodżałowanego Kolegi ale są pewne fakty z pozoru mało ważne w chwili gdy się zdarzały ale które jakże trwale wpisując się w naszą pamięć, pozostawiły ślad. Otóż w ciężkich dla żeglarstwa czasach w 1952r. gdy wojsko usunęło żeglarzy i ich jachty z przystani na Gocławiu, z Pałacyku Jachtowego i wydawało się, że nie ma dla nich miejsca to właśnie nasz zmarły Kolega z przyjacielem Klubowym penetrując obszary przywodne Międzyodrza odkryli w górze rzeki opuszczoną wyspę, która miała pusty hangar i czynny slip z wyciągarką i która na długie lata stała się bazą żeglarzy akademickich pozwalając przetrwać i rozwijać się Klubowi. Także trwałym śladem naszego Kolegi jest postawiony przez Niego w Jacht Klubie AZS maszt Klubowy który od lat służy żeglarzom jako centralny punkt przystani i wszystkich odbywających się tam uroczystości. Przypomina się jeszcze Jego dom rodzinny - pełen życzliwoąci i zrozumienia dla odbywających się tam licznych spotkań żeglarzy. I nie medale i zaszczyty którymi Cię obdarzono ale właśnie takie zdarzenia pozostawią Ciebie w naszej pamięci ... Żegnaj ... (Toni Brancewicz) |
|
Kazimierz Rypiński (1920-2010) Był najstarszym polskim żeglarzem i jednym z najstarszych powojennych sędziów żeglarskich, wielokrotny Sędzia Główny w regatach Szczecińskiego Okręgu Żeglarskiego. Członek Jacht Klubu "GRYF" (w latach 1949-1951 sekretarz Klubu), Jacht Klubu AZS Szczecin, SEJK "Pogoń", Yacht Klubu Polski. Jachtowy sternik morski, odbył wiele rejsów po Morzu Bałtyckim i Północnym - przepłynął 50 tysięcy mil morskich. Brał udział w regatach okręgowych i OPSAIL. Absolwent Politechniki Gdańskiej Wydział Budownictwa (1957). Pracował jako dyrektor w Zarządzie Nieruchomości Miejskich, potem w Wojewódzkim Zjednoczeniu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Wyróżniony i odznaczony Krzyżem Kawalerskim OOP, Medalem za Szczególne Zasługi dla Żeglarstwa Polskiego, Honorową Odznaką "Zasłużony Działacz Żeglarstwa Polskiego", Honorową Odznaką "Zasłużony dla Żeglarstwa Szczecińskiego", Członek Honorowy Polskiego Związku Żeglarskiego. Od 7 sierpnia 2010 r. żegluje już po innym Oceanie... Zapisał się trwale w dziejach szczecińskiego i polskiego żeglarstwa. Pozostanie w naszych sercach na zawsze. kpt. Janusz Charkiewicz |
|
Paweł Morzycki (1954-2010) (Jerzy Kuliński)
|
|
Ryszard Markowicz (1946-2009) (hw) |
|
Aleksandra Buszkiewicz (1930-2008) (zs) |
|
Waldemar Kolec (1951-2008) Wojtek Jacobson Adaś Sobolewski może wiecej wiedzieć o nim i zdaje się, że znał go Marek Drechsler. Zenon Szostak ...Studiowałem z Waldkiem Kolcem. Ur sie w roku 1951. Studia w Szczecinie na Rybactwie morskim zaczął w 1970 r i wtym roku trafił do AZS jako st.j. Dużo pływał, szybko robił stopnie. Równocześnie z Rybactwem studiował nawigację na WSM.Po studiach pływał w "Transoceanie" gdzie doszedł do stopnia Kpt.ZW. Był prymusem na kursie kapitanow. Na przystani budował Bruceo które było marzeniem jego życia.(Adasiowa "Wanda-Maria". Różne koleje losu nie pozwoliły popłynąć na wymarzoną Polinezję. Zginął jak wiem w wypadku samochodowym pod Krakowem i chyba tam został pochowany. Adam Sobolewski powinien cos dodać. Marek Lewenstein |
|
Ala Banaszak (1946-2007) Ania i Tomek Jazukiewicz "...Ala jak żadna z nas była prawdziwą żeglarką, czuła wodę i wiatr, ..." Halina |
|
Zdzisław Langiewicz (1927-2007) |
|
Krzysztof Strączko (Karol) (1956-2007) (Cz. Milosz) (dc) |
|
Krzysztof Mańko (1953-2006) (nz) |
|
Ludek Mączka (1926-2006) (zs) |
|
Aleksander Stefan Lewicki (1924-2005) (zs) |
|
Roland Głowacki (1923-2005) |
|
Bogumił Pierożek (1923-2004) (zs) |
|
Kazimierz Pogonowski (1928-2004) (wj) |
|
Zbigniew Jałtoszuk (1949-2004) (ml) |
|
Andrzej Wójcik (1947-2003) (jw) |
|
Bogumił Derejczyk (1942-2002) (nz) |
|
Zenon Dmochowski (1927-2002) (wj) |
|
Bogdan Dominiuk (1951-2002) (Ag) |
|
Marek Muzykiewicz (1964-2002) (zs) |
|
Emil Maria Żychiewicz (1914-2002) Ludek Mączka, wywiad 1.12.2003 |
Jerzy Jósewicz (1930-2002) (po) |
|||
ks. Adam Barcz (1959-2001) (wj) |
|||
prof.dr inż.Tomisław Matyszewski (1911-2001) |
|||
Zbigniew Górkiewicz (1936-2000) (zs) |
|||
Roman Kruk (1954-2000) (nz) |
|||
Jerzy Madeja (1943-2000) (wj) |
|||
Jerzy Wasylik (1947-2000) (hw) |
|||
Michał Domagała (1928-2000) |
|||
Tadeusz Pasek (1932-2000) (wj) |
|||
Jan Bartosik (1948-2000) (jb) |
|||
Michal Domański (1952-2000) Marek Lewenstein |
|||
Joanna Pawluk (1949-1999) (nz) |
|||
Bolesław Lach (1932-1999) (wj) |
|||
Zbigniew Faberski (1933-1999) (wj) |
|||
Feliks Wodzyński (1918-1998) (Z.Ostrowski) |
|||
Andrzej Nykiel (1932-1994) (wj) |
|||
Witold Pajewski (1933-1996) (zs) |
|||
Jerzy Kerner (1932-1995) (wj) |
|||
|
|||
Wojtek Iłowiecki (1940-1994) (zs) |
|||
Aleksander Salomon (1935-1993) (wj) |
|||
Jerzy Janiszewski (1935-1992) (wj) |
|||
Kazimierz Chmielewski (1927-1991) (wj) |
|||
Józef Ireneusz Kurzawa (1932-1990) (zs) |
|||
Zdzisław Michalski (1929-1986) |
|||
Jerzy Kraszewski (1929-1984) (zs) |
|||
Jan Szeliwiak (prawdopodobnie 1917-1982) (nz) |
|||
Andrzej Zamojski (1933-1981) (jt) |
|||
Wiktoria Wierzbowska (1909-1979)
(jb) |
|||
Kazimierz Haska (1912-1976) (po) |
|||
Tomasz Stachowicz (1932-1962) (wj) |
|||
|