Dnia 30 stycznia 2006 r. umarł w Szczecinie w wieku 77 lat Ludomir Mączka - geolog, żeglarz, podróżnik, człowiek Wielkiej Przygody. Żył morzem i dla morza.
Drogę ku Wielkiej Przygodzie rozpoczął we Wrocławiu w 1946 r. jako student geologii na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego. Z czasów studenckich zapamiętałem go jako niewysokiego, szczupłego chłopca w drucianych okularach, z przerzuconą przez ramię nieodłączną parcianą torbą po masce gazowej. Nosił w niej notatki i cały swój dobytek, w tym wystającą z torby pompkę do roweru. Ruchliwy, pogodny, z kpiącym uśmieszkiem. Koledzy przezwali go "Ludojad", ale chyba przez przekorę, bo w gruncie rzeczy był bardzo koleżeński, przyjaźnie nastawiony do ludzi. Był jednym z trzech pierwszych po wojnie absolwentów geologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Studia ukończył w 1951 r. Jego praca dyplomowa zawierała opracowanie wyników pomiarów spękań skalnych w Masywie Ślęży. Z humorem podchodził do tej pracy, mówiąc, że Masyw Ślęży to w gruncie rzeczy "ogromna kupa kamieni usypana przez lodowiec". Mówiliśmy z rozbawieniem o "teorii Ludojada" wyjaśniającej pochodzenie Ślęży.
Po ukończeniu studiów przez jakiś czas pracował w Dolnośląskiej Stacji Terenowej Państwowego Instytutu Geologicznego we Wrocławiu, potem w Instytucie w Warszawie, aż w końcu przeniósł się do Szczecina, aby być bliżej morza. Stąd w 1957 r. wyruszył jako członek załogi jachtu "Zew Morza" w pierwszy po wojnie rejs do Narwiku. W dwa lata później był zastępcą kapitana w rejsie do Islandii na drewnianym jachcie "Witeź".
Z początkiem lat sześćdziesiątych przekorny los rzucił go w sam środek kontynentu azjatyckiego, do półpustynnej, bezodpływowej Kotliny Wielkich Jezior w Zachodniej Mongolii. W latach 1962-1963 był członkiem Polsko-Mongolskiej Ekspedycji Geologicznej, ale nawet w roli geologa nie rozstawał się z wodą. Z małej, przywiezionej z Polski łódeczki dokonywał wraz ze Stanisławem Kościelniakiem pomiarów głębokości rozległego jeziora Chara-Us-Nur. Efektem tych badań była pierwsza mapa batymetryczna jeziora i zaskakujący wynik - jego największa głębokość nie przekraczała 15 m.
Po przygodzie mongolskiej Ludomir wrócił do Szczecina. Już wkrótce, bo w 1966 r., rozeszła się po Polsce wiadomość, że na jachcie "Śmiały" przepłynął Cieśninę Magellana jako uczestnik wyprawy Polskiego Towarzystwa Geograficznego dookoła Ameryki Południowej. Po zakończeniu wyprawy "Śmiałego" wyruszył znowu, w 1968 r., w szeroki świat, tym razem do Afryki, do Zambii. Tu pracował jako geolog do 1972 r. Za zarobione pieniądze kupił i wyremontował 11-metrowy kecz "Maria". Na tym jachcie rozpoczął rejs, który był spełnieniem jego marzeń młodości - wielki rejs włóczęgi mórz i oceanów i trwał od 1973 do 1984 r. W tym czasie Ludomir Mączka pokonał na jachcie "Maria" 70 tysięcy mil morskich, w tym 1500 mil samotnie. Przez pokład jachtu przewinęło się 50 osób zmieniającej się załogi z 12 narodowości, w tym 20 Polaków. Wielkie żeglowanie Ludomira Mączki było obok rejsu Leonida Teligi jedną z pierwszych wypraw prywatnych, wyprawą podjętą przez człowieka wolnego, na własny koszt i ryzyko.
Osiągnięcia żeglarskie Ludomira Mączki są trudne do wyobrażenia. Przeżeglował jachtem blisko 200 tysięcy mil morskich, przepłynął ośmiokrotnie Atlantyk, czterokrotnie Pacyfik, trzykrotnie Ocean Indyjski, okrążył Australię, przedzierał się na małym jachcie przez lody Arktyki. Za tymi suchymi relacjami o osiągnięciach i przebytych milach morskich kryją się lata zmagań z groźnymi żywiołami i własną słabością, spotkania z niezwykłymi ludźmi, przeżycia nieprawdopodobnych przygód, własnych triumfów i klęsk. Niewielka tylko część dokonań i przeżyć tego Wielkiego Podróżnika została utrwalona, m.in. w trzech filmach TV, pięciu książkach i kilku wystawach.
Ludomir Mączka szczególnie wysoko cenił sobie niezależność. Był człowiekiem naprawdę wolnym. Nie zabiegał o względy możnych tego świata, nie dbał o tytuły i wyróżnienia, a przecież przyznano mu ich wiele. Spośród najbardziej znaczących należy wymienić nagrodę podróżniczą "Super Kolos 2001", przyznaną w 2002 r. za rejsy na "Marii", oraz nagrodę "Conrady 2003" - "za życiową wędrówkę po morzach i oceanach z żeglarską wolnością, przyjaźnią i radością życia pod rękę". Ludomir był członkiem Bractwa Wybrzeża nr 6 - brat "Monje del Mar" ("Mnich Morski"), był członkiem honorowym wielu klubów żeglarskich, polskich i zagranicznych.
6 lutego 2006 r. żegnali Ludomira Mączkę na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie członkowie wielkiej rodziny żeglarskiej i rzesza zwykłych ludzi. Ostatnią posługę oddało mu trzech księży - żeglarzy bądź duszpasterzy środowisk żeglarskich, przedstawiciele miasta, żeglarze z Polski i z zagranicy, przedstawiciel Państwowego Instytutu Geologicznego, kapitanowie, marynarze i rybacy. Szczecińska prasa drukowała artykuły o Ludomirze, nekrologi i obszerne relacje z uroczystości pogrzebowych.
Urna z prochami Podróżnika - Kapitana Żeglugi Morskiej Ludomira Mączki złożona została w pobliżu kwatery dedykowanej "Tym co nie powrócili z morza".
Wojciech Jacobson, Andrzej Grocholski
Ludek i jego "Maria" początek wielkiej przygody
KSIĘGA OSTATNIEGO POŻEGNANIA
15.02.2006
En 1999, on a pu (moi, ma Captive et notre Frère Fernando Sancho) connaître et appuyer Ludomir, notre Frère, pendant une escale à Lisbonne.
De ce bref contact (3/4 jours), est restée une tendresse envers lui avec un trait d' envie, devenant, pour nous, un symbole de libération et de dépouillement, pour nous qui vivons étouffés par des obstacles et des contraintes.
Son bateau, en bois, construit à Gdansk, était de toute évidence d' une grande solidité et son intérieur, très spartiate, nous a rappelé, on ne sait plus pourquoi, le fameux "Spray" de Slocum.
Ludomir excellait par sa modestie et simplicité et peut-etre cela, dans un monde plein de vanités, nous a captivé: homme aux mots comptés, on sentait en lui la dimension d' un sage, d' un véritable ascète. Il a influencé notre philosophie de vie et nous considérons comme un cadeau avoir pu le connaître et le fréquenter pendant ce bref temps. Et quand è terre et quotidiennement, on se heurte aux difficultés et contrariétés (desquelles l' homme a su si bien s'entourer), il nous vient à l' idée l' exemple du "vagabond de la mer" qu' a été Ludomir et, en soupirant, nous disons mélancoliquement et avec rage: "Combien on t' envie, Ludomir! Que les problèmes aillent se faire foutre, largons les amarres et parcourons les mers et les océans, libres, libres, libres !..."
Pour nous, Ludomir a été plus qu'un Frère étranger, dont l' existence s'est croisée avec la nôtre, au port de cette ville, que tant et tant de marins, des plus différentes nationalités, a connu. Ludomir représente notre désir, il est le paradigme de celui que nous aimerions etre, il est l' inaccessible étoile, le reve jamais rempli. Nous nous souviendrons de lui, toujours et toujours, avec beaucoup de "saudade", mot portugais qu' on nous dit intraduisible, mais qu' est le seul dont nous nous rappelons.
"Adieu, Ludomir, mon cher Frère."
Salutations fraternelles
Humberto Baptista da Costa
dit "Barba de Neve"
Bosco
Czesc twojej pamięci składa Ci jedyny krótkofalowiec z Trzebieży
Kazimierz Bilicki sp1jpm
e-mail: sp1jpm@wp.pl
Jesteś dla mnie elementarzem żeglowania swobodnego po dalekich morzach.
Lech
e-mail: barkentyna@poczta.fm
I was saddened to receive your attached epitaph announcing the passing of Ludek.
Although I only spent one afternoon with Ludek while in Poland many years ago, he quickly struck me as a wonderful man. Recently, his name came up in conversation with some Polish sailor I met here in British Columbia, and many flattering stories were told of his exploits as a sailor, and his qualities as a person. I shall inform the Polish expats that I know of here as to this sad news.
God bless,
Vernon
Vernon Pahl jest Kanadyjczykiem, żeglował na "Pogorii" i "Concordii". Na tej ostatniej był oficerem i opiekunem młodzieży.
Otrzymałem wiadomość o odejściu Ludka.
Od samego początku mego żeglowania był on dla mnie legendą i sądzę że tak samo było dla wszytkich ludzi morza. Jest to dla mnie i dla wszystkich żeglarzy wiadomość bardzo przykra, świat stracił wielką osobistość. Ludek był żeglarzem kreującym historię światowego żeglarstwa.
Ale tak jak dla mnie już 30 lat temu był legendą, będzie nią nadal, i tak zostanie też z ze wszystkimi żeglarzami na pokładach ich statkow i jachtow.
Tomas Vrtiska
Od czeskiego marynarza-nawigatora, absolwenta Szkoły Morskiej w Szczecinie
e-mail: vrtomas@centrum.cz
Żegnaj drogi Ludku nasza Legendo. Doznałeś w życiu doczesnym wiele: emocji i cirpienia, wyczynów i wyróżnień, przebyłeś wiele mil, opowiadałeś wiele barwnych opowieści. Byłeś cichy i jak by Ciebie nie było. Ale w naszych sercach pozastajesz Wielkim żeglarzem i kolegą.
Wieczne żeglowanie racz mu dać Panie.
Stanisław Hryniewicki.
S/Y Moonshadow.
e-mail: stasus@sbcglobal.net
Panie Kapitanie
Zacząłem żeglować dwa lata temu, żeglarze tacy Jak Pan tworzą historię tworzą wokół żeglarstwa atmosferę magii poetyckiej przygody wielkiej przygody i są natchnieniem dla naszych rejsów
Panie Kapitanie
żegluj dalej ....
Zbyszek
e-mail: zbyszko@1410.pl
Chwila zadumy wyrywa nas z codziennosci, udaje ze wszystko jest w porzadku az do momentu kiedy wiadmosc o smierci kogos nam znanego zwalnia tryby rozpedzonego planu zajec. Wiadomosci karmia nas tragicznie przelana krwia - zawsze cudza, nie znana. Jednak tym razem odchodzi ktos z naszego kregu, zeglarz, czlowiek morza, wizjoner jest to inny wymiar naszego postrzegania. Pan Ludomir zawsze pelen dostojenstwa siedzial przy stole kiedy wyliczalismy jego zeglarskie dokonania podczas kolejnych jubileuszy Joseph Conrad Yacht Club w Chicago. Honorowy czlonek naszego klubu pierwszy bedzie nosil nasz klubowy emblemat w przestworzach nieba.
Marzena Oberski
e-mail: P.M.Oberski@juno.com
Ostatni raz spotkaliśmy się na POLARCE, siedziałeś "w kąciku" i byłeś taki jakby Ciebie wogóle nie było! Ale właśnie TAKIEGO Cię zapamiętałem!
Może się uda i popłynę kiedyś z Tobą, tak jak Kazik, czy Maciej.
Do zobaczenia Kapitanie
Marek Strzelichowski
e-mail: marks7@wp.pl
MIAŁEM TO SZCZĘSCIE POZNAĆ SIĘ Z "LUDOJADEM", NIE ZJADŁ MNIE, MOJA RODZINA WYSŁUCHIWAŁA I NADAL WYSŁUCHUJE JAKIEGO WIELKIEGO CZŁOWIEKA POZNAŁEM. MAM FILM O "LUDKU" KTÓRY EMITOWAŁA KILKA LAT TEMU TV REGIONALNA I PRÓBUJĘ ZGODNIE Z JEGO TYTUŁEM I WYDAJE MI SIĘ MOTTEM WIELKIEGO KAPITANA "NIE BAĆ SIĘ BYĆ SZCZĘSLIWYM"....NAVIGARE NECESSE ...
THOR
e-mail: akuthor8@wp.pl
Panie Ludku
Jak żałuję że nigdy Pana nie spotkałem, że nigdy nie mogłem posłuchać Pańskich opowieści, że nie mam prawa mówić o Panu "Mój Przyjaiel", choć wiem że nim Pan był (jak każdego kto trzyma szoty w ręku). Czyny Panskie są dla mnie marzeniem do spełnienia. Dał Pan przykład jak można żyć będąc szczęśliwym, nie pędząc za światem.
Arture
Ludek odważył się realizować życie, o jakim większość z nas nie ma odwagi nawet marzyć.
Do zobaczenia, po drugiej stronie...
Jaromir
e-mail: jerryrowinski@wp.pl
Ludeczku kochany! "Nawiasem mówiąc" zdarzyło się po raz pierwszy, że nie my na Ciebie, ale Ty czekasz przy Kei Niebieskiej i odbierzesz cumę, ugościsz yerbą i wrescie czsu dość będzie na wspólne żeglowanie.
Mirek i Basia
e-mail: mrzechula@o2.pl
Odszedł człowiek co morze kochał. Nie on jeden. Ale ta miłość była spełniona. Nam maluczkim pozostają wspomnienia i...Yerba Mate.
Andrzej Witek
e-mail: tama22@poczta.onet.pl
MOTTO:
NIE SZUKAJCIE MNIE TU
LECZ W SERCACH SWOICH
Drogi LUDKU!
Nie wiem czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, kiedy Nasz Klub nie miał jeszcze własnej przystani i siedzieliśmy kątem na przystani „Pogoni”. Spaliśmy w kojach na „Witeziu” czy „Swantewidzie”, gdzie niemiłosiernie cięły nas komary. Pomimo, że od tego czasu upłynęło 50 lat, do dziś pamiętam, jak czytałeś książkę Conrada „Zwierciadło Morza” i to ku mojemu zdumieniu w języku angielskim. Z niezmąconym spokojem tłukłeś tą książką, co jakiś czas komary, które chciały nas pożreć żywcem. Mam nadzieję, że tam gdzie obecnie śpisz w „Niebieskiej Koji”, nic Ci już nie przeszkodzi w spokojnym czytaniu tej księgi, do której wpisują się żeglarze dosłownie z całego świata i do, której ja również się dopisuję.
Do zobaczenia drogi „Ludojadzie”.
Tadeusz Oleśkiewicz
e-mail: t.oleskiewicz@chello.pl
Spotkaliśmy się pod koniec lat 80-siątych w Montevideo, gdzie naprawiałeś "Marię" między rejsami. Żegluj dalej Wielki Samotny Żeglarzu.
Bezimienny
Panie Ludku,
Dziękuję za opowieści, dziękuję za inny pogląd na życie, dziękuję za opiekę nad Azą (psem który bardzo pana lubiał). Na każdego przychodzi czas, niektórzy idą tam pieszo, niektórzy biegiem tam pędzą, niektórzy wciągają się jak na skałę... Pan płynie tam łódką, spokojnie na fali i z wiatrem... zapisuję kurs dla tych co nastapią. Do spotkania za morzem, za kontynentami... za dalekim lądem, za bryzgiem fali. To co było zostanie, a co będzie jest w dali.
Wieczne żeglowanie racz mu dać Panie...
Rafal Bilyk
e-mail: rbilyk@hotmail.com
Tak szkoda, że nie ujrzymy cię więcej radośnie przechadzającego się po nabrzeżu klubowym, przygotowującego się do rejsu, snującego plany dalekich wypraw.
Pozostaniesz w naszej pamięci na zawsze.
Paweł Pajzderski - Nostra
e-mail: beataipawel@poczta.onet.pl
Chciałbym w ten skromny sposób oddać cześć jednemu z Żeglarzy, dla którego (w odróżnienu od legionu żeglarzy) żeglowanie było celem życia. Znałem Go niestety jedynie z przekazów osób trzecich.
Spotkamy się kiedyś... w Fiddlers Green...
Michał Skrzypiec
e-mail: skrzypiec.michal@gmail.com
Wierzę w reinkarnację i dlatego niedługo zacznę się rozgladać. Jak trafię na postać lubiącą morze i wolność, postać dla której ważniejsze jest być miłym niż mieć rację, trafię na postać, która jak pisze Maciej Krzeptowski w swojej ksiażce: włada taką bronią jak czosnek i cebula to to chyba będzie Ludek. A jak jeszcze w rozmowie wspomni coś na temat "Marii", Ilex paraguarensis lub wykrzyknie - ORZA, to wówczas nie będę miał watpliwości że to ON. Dla mnie Ludek nie odszedł na wieczną wachtę, on już zaczął nowe życie. Kto pierwszy się z nim spotka?
Ludek jaki teraz będzisz? Czym będzisz się zajmował? Jaki będzie Twój następny projekt? A może przyłączysz się do mojego projektu. Potrzebuje dużo ludzi takich jak TY.
Tomek Glowacki
e-mail: tomek.glowacki@xtra.co.nz
Ludku... "Tylko życie poświęcone innym warte było przeżycia" (A. EINSTEIN).
Ratownicy, Koledzy, Przyjaciele Zachodniopomorskiego Wodnego Pogotowia Ratunkowego.
e-mail: wopr_szczecin@poczta.onet.pl
"Exegi monumentum aere perennius"
Krzysztof Bieńkowski
e-mail: K.Bienkowski AT ime.pw.edu.pl
....poznałem Cię w 1958 mym roku, gdy przed wszystkimi polskimi żeglarzami zostały nieco uchylone drzwi na szersze wody niż nasze kochane jeziora mazurskie, był to chyba drugi rok obowiązywania „Karty pływań morskich”.
Ty byłeś już gotowy na pełne otwarcie mórz i oceanów dla polskich żeglarzy ze swym stopniem j.k.m.
Pamiętam Twój specyficzny humor i stosunek do wszystkiego i wszystkich nas, którzy mieli przyjemność spędzać z Tobą czas remontując jachty od soboty po południu do niedzieli wieczorem – z grzańcem na zasypianie, który często serwowałeś dla zdrowia – na wyspie remontowej.
Wtedy to mnie młokosowi opowiadałeś o swych zamiarach i marzeniach, które mnie wydawały się taką sobie opowiastką z literatury sf. Swym dalszym życiem i działaniem udowodniłeś, że to może być możliwe choć zapewne w swych marzeniach miałeś jeszcze wiele rzeczy, których nie zrealizowałeś.
Żal wielki, że odeszłeś na Wieczystą Wachtę jednak ten kto się urodził ten musi kiedyś odejść a Ty odchodzisz zostawiając wielki i trwały ślad, który pozostanie po Tobie nie tylko w pamięci Tobie współczesnych.
Izydor Węcławowicz j.s.m.
e-mail: izywec@op.pl
W dniu 6 lutego, 2006 w czasie porannego podniesienia bandery, bandera zostala podniesiona do topu flagsztoku, nastepnie opuszczona do polowy masztu i tak pozostala do godziny 1800 - do zmroku. Zaloga uczcila pamiec "Ludojada" minuta ciszy.
Mirek Peszkowski
Kapitan "Pogorii" w rejsie od 04.02 do 11.02
Irmandade da Costa, Portugal, Vigia Internacional
Dnia 6-02-2006 o godz. 0:46 Joao Baracho napisał:
Dear Polish Brothers,
Dear Brother Jerzy Knabe,
The values of our Brotherhood are based on strong rules that define - once a Brother , Brother forever. This rule gives us the strong motivation to survive sailing over the Eternal Seas. Being so we believe that our brother is keeping sailing , maybe not his MARIA, but for sure the ship of memories, of our memories.
Real Sailors, Men such as the "MONK" will live for ever. And this is also the richest of our "Brotherhood of the Coast". To have such a Brother sailing our Dreams and our Memories.
A strong OOOOOOORRZZZAAAAAA, to Ludomir the "Monk of the Seas" - Good Winds
Joăo Baracho
"Eterno"
Vigia Internacional Irmandade da Costa, Portugal
e-mail: j_knabe@yahoo.com
Poznałem Cię w 1969, pozegnałem w 2006
Byłeś i Jesteś wzorem nie tylko dla żeglarzy.
Motorowandniacy ze Ślizgu Szczecin.
Kołpaczyński Stanisław
e-mail: slizg@szczecin.home.pl
...Płyń dalej Kapitanie.... płyń i opowiadaj o swoich egzotycznych przygodach, o prostocie życia, o wolności ducha i "Marii" którą tak bardzo kochałeś....
Opowiadaj chćby tak, jak opowiadałeś w "Olimpii"...
..."Ludek zajrzał do nas niespodziewanie, pewnego popołudnia, z Zygą, na pogaduszki. Zaczeliśmy się krzątać żeby coś zorganizować...
- Ludek otworzył swój niezbędnik - małą saszetkę - i wyjął:
ćwiartkę chleba, ćwiartkę drugiego chleba, puszkę z rybami i czosnek...
Tak rozpoczęte spotkanie trwało do rana a opowieściom nie było końca...
Zawsze na wszystko był gotów!
Płyń Ludek, płyń spokojnie i niech Ci niczego nie zabraknie w tym najdłuższym rejsie po "Oceanie Wieczności"
Halina Sobczyk
e-mail: halusia55@poczta.fm
Jeszcze rok temu byles na moich urodzinach i taklowalismy Marie przy "Gato Negro" na nastepny rejs, a teraz zeglujesz gdzies tam w Hilo a Maria ciagle czeka. To co ponizej, napisalem dla Niej i dla Ciebie.
ODA DO MARII
CICHO BEZ WIATRU MARIA SIE SKRADA
MA NA POKLADZIE SWYM LUDOJADA
FALE NA MORZU KADLUBEM PIESCI
ON OCZEKUJE Z POLSKI SWEJ WIESCI
LATA MIJAJA JUZ OSIEMNASCIE
STUKNIE NA LOGU W TYM ROKU WLASNIE
KIEDY OTWORZY SIE TA ZAPORA
ZEBY DO POLSKI JUZ WROCIC PORA
WRESZCIE OPADLA WREDNA KURTYNA
TERAZ JUZ NIC GO NIE ZATRZYMA
MARIA POCZULA TEZ PISMO NOSEM
RWIE DO OJCZYZNY, PROSTO, UKOSEM
SZCZECIN ICH WITA I NIE WIE JESZCZE
ZE TO NIE KONIEC, I TO NA SZCZESCIE
NOWA WYPRAWA SIE TU SZYKUJE
CO ZNOWU W KOLO ,TO TEZ KOSZTUJE
NIE WAZNE KOSZTA NIE WAZNE KLODY
MARIA NIE LUBI TAKIEJ POGODY
RWIE SIE SIE DO REJSU
RWIE SIE DO PRACY
LUDEK SPOKOJNY, WSZYSTKO BEDZIE CACY
WYPLYWA ZNOWU CIEZKO HALSUJE
NA PACYFIKU COS ZLE SIE CZUJE
NOWA ZELANDIA , TO GO KOSZTUJE
MARIE ZOSTAWIC TO NIE MOZLIWE
NIESTETY TRZEBA , MOZE NA CHWILE
CHWILA TA TROCHE SIE PRZEDLUZYLA
LECZ ZNOW KANADA JEST MU MILA
BOLEK Z ANECZKA ZA OJCA GO MAJA
DOKTORA PIATKA W TO WCIAGAJA
TA MEDYCYNA GO TRAPI STRASZNIE
MOZE KREGOSLUP TAK ZNOW NIE TRZASNIE
PRAWDA JEST SROGA LECZ NIE NA TYLE
ZNOW MARZY Z MARIA, CHOCIAZ NA ANTYLE
I DO OSTANIEJ TEJ JEGO CHWILI
WSZYSCY SIE CIAGLE JESZCZE DZIWILI
A ON UPARCIE CIAGLE ZEGLOWAL
MARIE NA NOWO CIAGLE TAKLOWAL
CIAGLE POWTARZAL MNIE NIE ZAWIEDZIE
NI W DOBROBYCIE ANI TEZ W BIEDZIE
MARIA TO LAJBA NIE BYLE JAKA
ZAWSZE DOPLYNIE
ONA JEST TAKA !!!!!!!!!!!!!!!!!
Kazik Bilyk moj Ludku Twoj przyjaciel na wieki !
e-mail: kazbilyk@yahoo.com
Z wielkim żalem i świadomością ogromnej straty przyjeliśmy wieść o odejściu Ludka.
Życzymy Ci Wielki Monje del Mar spokoju na Wiecznej Nadwachcie.
Zeglarze Yacht Club Anwil Włocławek
Marek Lewandowski
e-mail: lewandam@op.pl
US Brotherhood of the Coast
Dnia 5-02-2006 o godz. 21:51 Tony Olmer napisał:
Dear Jerzy:
Thank you for this wonderful eulogy about our Brother Ludomir. He is without doubt a rare bread who fully understood the meaning of love of the sea.
On behalf of National Captain Ursa Major aka. Tom Collier and all the US Brotherhood of the Coast may I extend to you and our Polish Brothers our heartfelt condolence on the loss of such an extraordinary Brother. May his love of the sea carry him to Hilo for eternity.
Fraternally yours
Orza!
Rascal aka Tony Olmer
International Vigie
e-mail: j_knabe@yahoo.com
Ludka poznałem za sprawą książki "'Marią' dookoła świata...", mam nadzieję, że kiedyś tam na Górze będę miał okazję poznać Go osobiście.
Pozostanie w naszej pamięci...
Paweł Szymczak
e-mail: ammiszaddaj@tenbit.pl
Mialem przyjemnosc poznac osobiscie .Spotkalismy sie kilka razy w Chicago. W 2002 bylem w Toronto ale nie bylo mi dane spotkac sie z Ludkiem.
Stopy wody
Marek Witkowski
e-mail: marek@emahome.com
Freres de la Cote Great Britain, Solent Table
Dnia 5-02-2006 o godz. 23:17 Frerejudge@aol.com napisał:
Dear Brother Jerzy,
I was saddened to hear of the final voyage of your, no, our Brother, Ludomir.
His voyages have been epic and I thank you for telling his story which I shall read to my Solent Brothers at our dinner on Tuesday 7th. February.
We shall drink a toast and have a large ORZA to "The Monk of the Sea" and to his final voyage.
'Judge'
Phillip Jackson
Grand Frere. Solent Table GB.
e-mail: j_knabe@yahoo.com
Ludek, Twoja “Maria” zmienila moje zycie, jestem Ci za to niezmirnie wdzieczny. Dwa i pol roku jakie spedzilismy razem zeglujac na “Marii” zaliczam do jednych z najszczesliwszych chwil w moim zyciu a to ze w ksiazce Krautschneidera zaliczyles mnie do swoich przyjaciol najbardziej sobie cenie.
Mam nadzieje ze kiedys sie znowu spotkamy I znajdzie sie dla mnie miejsce w Twojej zalodze.
Kazik Jasica
e-mail: kazik@sealtech.co.nz
Freres de la Cote Great Britain, National Captain
Dnia 6-02-2006 o godz. 10:01 Fred Bentley napisał:
Dear Sir
Thank you for your notification regarding the sad departure of our Brother Ludomir.
He seems to have had a fascinating life and it is always such a shame when we hear about these interesting people and are no longer able to meet them.
The thoughts of the British Fleet Council will be with you today.
Yours ever fraternally
Fred Bentley
National Captain GB
e-mail: j_knabe@yahoo.com
Hermandad de la Costa Argentina
Dnia 6-02-2006 o godz. 14:26 William Christensen napisał:
Dear Jerzy Knabe,
Our deepest condolences, to a brave Polish Brother, that despite difficulties he achieved freedom when ever he wanted. As per your lines, he is a true vivid Brother holding all the virtues that brothers should aim.
Our best wishes for him in his eternal navigation.
Our sincere condolences to his family and loved ones....
OOOORZA
William "Olaf el mudo" Christensen
e-mail: j_knabe@yahoo.com
Po wielu spotkaniach i rozmowach z Ludkiem dziś wspominając nachodzą mnie myśli:
Myśl I
Jak na niebie obłoki
tak z horyzontu 30 stycznia
wyrosła TĘCZA
zobaczyli ją ŻEGLARZE
kolorową na niebie
i ujrzeli LUDKA
żeglującego u Siebie...
w Królestwie Niebieskim.
Myśl II
Samotność jest większa
niż Bałtyckie Morze
ogromniejsza niż Ocean
i rozdziela
A mosty, tak piękne
co spinają lądy
A myśl wspólna co dusze łączy
i wspiera
Żegluga, Zwyczaje i Rytuały
serca zabiera
w miłości do Wiatru, Morza, Przestrzeni
i trwa
LUDOMIROWI
Krystyna Grażyna Trych (2006r)
e-mail: halusia55@poczta.fm
Niestety, było mi dane znać Ludka Maczkę dość krótko. Od pierwszej jednak chwili ten "rozmarzony mały Ludek" wzbudził we mnie niezwykły podziw...Słuchałam ostatniego lata jak snuł plany kolejnego rejsu...Wierzę, że popłynął teraz w ten najwspanialszy, wymarzony,..że kołysze Go morze, a wiatr w takielunku gra Mu pieśni...Żegluj Ludku....
Chylę czoła przed Jego Bliskimi,Przyjaciółmi.
- Ana Garaj (załoga STS F.Chopin)
e-mail: ana.mc@vp.pl
Poznań, 5. 02. 2006
Nie miałem go okazji poznać. Albo i miałem ale nie śmiałem podejść. Bo wielki był, jest i będzie.
Waldemar Domachowski
e-mail: domah@main.neostrada.pl
Dolaczamy do licznych, sercem pisanych kondolencji, ktore nas w Czechach podtrzymuja na duchu. Niech jak najwiecej zeglarzy uprawia plywanie wedlug Ludka - radosne, dla przyjemnosci zeby kwitla przyjazn i morskie opowiesci.
Doubrawa, Daniela Krautschneider
e-mail: doubravka.k@seznam.cz
...obiecałeś dokończyć swoje opowieści u mnie w domu, czekaliśmy, - dokończysz, gdy się spotkamy..
Michał i Józef Pietraszko
e-mail: pjozef@poczta.fm
To było blisko 10 lat temu, tuż przed rejsem z okazji półwiecza mojego macierzystego JK AZS, byłem wówczas niespełna szesnastoletnim szczeniakiem. Ludek, kiedy usłyszał, że po głowie chodzą mi dalekie rejsy, na przykład takie do Ameryki Południowej, powiedział, że bez hiszpańskiego ani rusz. Opinia człowieka, który wcześniej istniał dla mnie wyłącznie jako bohater żeglarskich relacji, postać nieomal mityczna, miała wielką siłę; słowa wziąłem sobie głęboko do serca i mimo iż do Ameryki nigdy nie popłynąłem, mój los chyba na zawsze związał się z językiem hiszpańskim. Mogę być dumny z tego, iż dokonało się to właśnie dzięki Ludkowi.
Cześć Jego pamięci!
Michał Krueger
e-mail: krueger@amu.edu.pl
Ludek pierwsze Twoje kółko to "Zalew Szczeciński i dalej w Świat". Teraz pływasz po znacznie większym akwenie. Do zobaczenia. Chciałbym abyś odbierał cumy gdy ja tam będę dobijał.
Canis Major
e-mail: canismajor@autograf.pl
O Panno przeczysta, Patronko zeglarzy, Przed Toba sie korzym;
Przyjmij modlitwy Twoich marynarzy
I bron nas przed morzem.
...A gdy Bog nas powola u wedrowki kresu
do wiecznej przystani
- Rozwiniem zagle. I do ostatniego rejsu
Blogoslaw nam, Pani!
Fragment mojego wiersza z 1946r. Teraz, dokladnie po uplywie 60 lat, dedykuje go Tobie, Ludek!
Les Dmowski, Kanada
e-mail: les@dmowski.com
Motto:
"Against the wind, against the tide
Still steadies with an upright kill."
Prawie każdy żeglarz wzorował się na kimś i był pod czyimś wpływem. Tylko nieliczni, jak kpt. Ludomir Mączka nie mają z nikim ani z niczym bezpośrednich związków. Dlatego nie żeglował nigdy w stylu innych wielkich żeglarzy -- nie tyka się świętości.
W dobie 'demokracji ludowej' uważano, że robi on niepotrzebne i beznadziejne wyczyny, tak było to odmienne od wszystkiego co wówczas robiono. Swoim żeglowaniem prowokował do sprzeciwu nie mniej jak swoim stylem życia. Ale przecież łacińskie 'provocare' znaczy: znaczy do pójścia naprzód. Szedł naprzód nie oglądając się za siebie, nikogo nie naśladował.
Ludek wspominał, jak kiedyś w rozmowie z nieznanym mu rybakiem, widzącym go płynącym na tak małym jachcie usłyszał, że jest jeszcze głupszy niż rybacy: "Płynie i jeszcze nikt mu za to nie płaci." Dla Ludka był to szczególny komplement, który prawił, że ma większą namiętność do morza niż rybacy.
Ludek 'nienawidził' garniturów, nazywał je 'służbowymi tużurkami', natomiast uwielbiał 'battle-dress'.
W latach 1950-tych, mój ojciec podarował Ludkowi swój własny 'battle-dress'.
W pażdzierniku 1958 roku, Ludomir Mączka na S/Y "Chrobry" odbył swój pierwszy rejs jako kapitan (byłem w tym rejsie członkiem załogi). Po latach, z rejsu tego w moich zbiorach ocalała jedynie amatorska fotografia Ludka stojącego na pokładzie S/Y "Chrobry" przy wantach. Z powodu zimna i sztormowej pogody, rejs ten nazwalismy "zimnym wychowem".
W 1963 roku, w moim mieszkaniu w Krakowie zawiesiłem mongolski instrument muzyczny "Tombr" (prezent od Ludka po powrocie z Mongolii), który mi ciągle przypomina postać Ludka i będzie dalej służył temu celowi.
Myślę, że postać Ludka na długo pozostanie w pamięci bractwa żeglarskiego. Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych.
Przesyłam Jacht Klubowi AZS w Szcecinie moje głębokie wyrazy ubolewania i smutku, które są jedynie bardzo słabym wyrazem tego wszystkiego -- co odczuwam po stracie mojego wielkiego przyjaciela.
Z wyrazami głębokiego ubolewania.
kpt. Bogdan Fijałkowski
e-mail: pmfijalk@cyf-kr.edu.pl
Jeśli spojrzę na niebo nocą i ujrzę gwiazdy błyszczące, jedną z nich będzie ta, która przyjela Ludka, aby mógł spoglądać na Oceany i Ziemię, jego Dom. To wielkie szczęście przeżyc życie zwykłe tak "niezwykle". Również nasze, że mogliśmy być cząstką Ludka Historii.
Mariola Landowska
e-mail: mariolalandowska@clix.pt
Był i będzie Autorytetem.
Piotr Czarniecki
e-mail: mini.transat@gazeta.pl
Jego dążenie do uprawiania żeglarstwa według własnych zasad było imponujące. Całe swoje życie właśnie temu podporządkował. Opis jego wyprawy "Marią"w "miniaturze morskiej" a potem w książce A. Pisza przeczytałem z kilkadziesiąt razy. Dzięki jego fascynacji żeglarstwem zimą wyglądam przez okno i planuję swoje podróże po mazurach. Ale dzieki Niemu moje żeglarstwo ma dla mnie sens. Mam nadzieję że ktoś pozbiera w jedną całosć i opisze Jego żeglarskie życie. Był i jest dla mnie niedościgłym wzorem. I swoim wnukom będę o Nim opowiadał stawiając Go za przykład co może znaczyć fascynacja żeglarstwem.
Henryk Sienkiewicz
e-mail: sienkiewiczhe_xl@wp.pl
Odszedł człowiek, który realizował to o czym marzą tysiące żeglarzy. Na zawsze pozostanie symbolem wolności i swobodnego żeglowania.
Do zobaczenia na najbardziej tajemniczym z oceanów.
Edward Zając
e-mail: ziemia_ustecka@poczta.onet.p
Odszedł człowiek legenda! Spotkałem Kapitana w 1997 roku,w lipcu na Dąbiu gdy szykował swoją "Marię" do następnego "kółka"! Wielki człowiek , a przy tym taki skromny, życzliwy uśmiechnięty, pomocny... Będzie Go nam brakować...
Maciek Małagocki
e-mail: maciek.malagocki@interia.pl
Nawet w najpodlejszym humorze, gdy tylko zobaczyłem Ludka rozkwitałem absolutnie beztroskim uśmiechem. Miał taką właściwość, że problemy bieżące redukował do ich realnych rozmiarów – czyli najczęściej do zera. Już tylko z tego powodu będzie go nam wszystkim bardzo brakowało ...
Ryżewscy.
e-mail: ryzewski@neostrada.pl
"Niech cię dobre bogi!
Niech cię dobre wiatry
I obłoki białe, dobre!
Wszystko dobre, piękne modre!
Na wybrzeżu ja tu stoję,
Słyszysz, modlę się i modlę!"
Adam Wojciechowski
e-mail: adam_w@o2.pl
Nie poznałem Go osobiście, ale kilka Jego śladów tych bliższych w sercach ludzi Pomorza spotkałem.
Wiesław Józefowicz
e-mail: wieslaw.jozefowicz@wp.pl
Spotkałem Go raz w Szczecinie ok. 13 lat temu na zlocie polonijnych żeglarzy, już wtedy był legendą, symbolem wolności, dla niego życie było rejsem nieskończonym.
Do Zobaczenia Kapitanie.
Witalis Plewa
e-mail: witalis1@interia.pl
Do miłego zobaczenia Kapitanie!
Mariusz "Maniek" Frączek
e-mail: mariusz.fraczek@interia.pl
Zawsze byłeś dla nas wzorem żeglarza. Pomyślnych wiatrów.
Jacek
e-mail: jacek-kuciaba@o2.pl
urzeczywistniałes moje najskrytsze marzenia....
Adam Dąbrowski
e-mail: o830qt@gazeta.pl
Monje del Mar
Dziekuję Ci kapitanie, za nostalgię, za przygody.
Dziekuję Ci kapitanie, za wspomnienia dziś po latach.
Dziekuję Ci kapitanie, za zachwytu pełną głową.
Dziekuję Ci kapitanie żeś był tym po Bogu dla mnie.
Odpłynął od nas Mnich Morski, Monje del Mar, Hermano Bractwa Wybrzeża od 1966r., odpłynął na wielkie zaffarancho, za wielka wodę, odpłynął jeden z niewielu Polakow, o którym można mówić tylko dobrze.
Do zobaczenia na drugim brzegu.
Jasiek Zamorski,"Nasze Zagle" Mississauga, Ontario.
e-mail: jzamorski@sympatico.ca
"...gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza..." silnych wiatrów...
Michał "Kusza" Kuszewski
Ludek. Odplynales w swoj ostatni rejs po "oceanie wiecznosci". Bedziemy zawsze pamietac Twoje opowiesci o egzotycznych podrozach przy lampce "Czarnego Kota" i marynowanej osmiornicy.
Stopy wody! Lucyna, Viktor - Toronto, Canada
e-mail: viclucy@estart.com
Do zobaczenia Kapitanie!
Jacek Woźniak
e-mail: jacekwozniak@onet.pl
... wielcy odchodzą zawsze za wczesnie...
Maciek "Skipbulba" Kotas
e-mail: skipbulba@op.pl
Z wielkim żalem i świadomością ogromnej straty przyjęliśmy wieść o odejściu Ludka. Trudno nam pogodzić się ze stratą poniesioną przez polskie żeglarstwo. Jesteśmy jednak przekonani, że duch i bezsporny autorytet Wielkiego Żeglarza na zawsze pozostaną wzorcem dla obecnych i przyszłych pokoleń. Samych pomyślnych wiatrów i przyjaznych portów w tej niekończącej się podróży. Wyrazy szczerego współczucia Rodzinie.
Gdańska Federacja Żeglarska
e-mail: jsg@nsm.pl
Nie plynelismy pod tym samym zaglem nie zmoczyla nas ta sama fala ale polaczyla nas milosc do morza. Pomyslnych wiatrow na tej wiecznej wachcie KAPITANIE.
Odys.
Jan Manugiewicz
e-mail: JAMAN2@WP.PL
Ludek pokazał wszystkim na czym polega żeglarstwo. Na czym polega wolność. I pływa dalej. Tam, gdzie nie ma sztormów i głupoty ludzkiej. Cześć jego pamięci.
Sławomir Nikołajew
e-mail: beata_slaw@o2.pl
Tak niedawno pomagalismy Ci przygotowywac "MARIE" do dlugiego rejsu. Teraz wyruszyles w bardzo dlugi rejs. Stopy wody i silnych wiatrow.
Krzysztof Jamrozy
e-mail: kristofer.ast@telia.com
Ludku ! Odplynales w ostatni rejs do Hilo. Niech Cie prowadza dobre wspomnienia wszystkich nas, ktorzy Cie znali i podziwiali. I niech Ci tam - na niebianskich morzach - zawsze towarzysza dobre wiatry . Do zobaczenia !
Olgierd Franckowski
e-mail: frankol@gazeta.pl
Leć z wiatrem, Albatrosie...
Waldemar Carbuch
e-mail: walcar.mediator@neostrada.pl
ODPŁYNĄŁ KAPITAN. WYBITNY ŻEGLARZ MORSKI, KTÓRY DOKONAŁ TAK WIELE A TAM NIEWIELE O TYM WIEMY. PAMIĘTAJMY O JEGO DOKONANIACH I NIE ZAPOMINAJMY O JEGO BLISKICH. WSPÓŁCZUJĘ IM Z CAŁEGO SERCA.
Andrzej Pociejewski
Wiceprezes
Pabianickiego Klubu Sportów Wodnych
e-mail: klub.zeglarski@wp.pl
Byłeś jednym z nielicznych, którym w dzisiejszym świecie było dane posmakować prawdziwej, niczym nie skrępowanej wolności. Większość może tylko pomarzyć o dalekich lądach, pachnących wyspach i bezmiarze oceanu, który wrażliwym duszom przynosi ukojenie. Czułeś się jego częścią – Stałeś się jego częścią.
Andrzej Kowalczyk - Olsztyn
e-mail: kowal@ol.home.pl
Ludek - to było czterdzieści lat temu - znajduję zapis w moim dzienniku: "Buenos Aires 5 styczeń 1966: Bolek i KW jadą do ambasady po listy. Przywożą listy i Mączkę, który tu czeka od 17 grudnia. Ludek przejmuje forpik i sprawy nawigacji..." Tak przystałeś na 10 miesięcy na pokład Śmiałego. Tak się poznaliśmy i wiem, że jeżeli się kiedyś spotkamy bedziemy znów razem jeść czosnek i ciagnąć Yerba Mate z jednej bombilli... Pomyślnych wiatrow mój Bracie
Jerzy Knabe
e-mail: j_knabe@yahoo.com
Jesteśmy z tych, którzy za sprawą ciekawości świata Ludka, jego "Marii", możliwości żeglowania na niej znaleźli się na drugim końcu świata - w Australii. Nie jesteśmy odosobnieni - takich jak my, z których conajmniej jedno przewineło sie przez poklad "Marii" i ktorych życie odmieniło się przez ten fakt - są dziesiątki...
Bedziemy pamietali o Tobie Ludku ...
Jola, Jurek i Wojtek Boehmowie
Wyrażam ogromny żal po stracie Wielkiego Żeglarza i Wspaniałego Człowieka - kapitana Ludomira Mączki. "Ludojadzie" - będziesz żył wiecznie w pamięci polskich żeglarzy !
Jerzy Kuliński
e-mail: kulinski@rsi.pl
Wierzymy, że dalej żeglujesz nie spiesząc się, smakując każdą chwilę a w oczach Twoich odbija się wolność, przygoda i świat cały. Żegnaj Ludku.
kolega klubowy Zenon Szostak
Ludku, Stale żyłes żeglarstwem i daleką żeglugą, wskazując dla wielu z nas nieosiągalny wzorzec sposobu na życie. Takim pozostaniesz na zawsze w mojej pamięci.
Zygmunt Kowalski
e-mail: zkowalski@telvinet.pl
Co kilka lat powtarzał się pewien rytuał: Dzwonek do drzwi: patrzę- Ludek! Cześć, cześc. Jak sie masz- masz co zjeść? Mam- siadaj. Podaję. Masz co czytać? Proszę Cię bardzo. Najedzony i zaczytany Ludek pozwala mi pełnić niekrępujące honory domu, to znaczy- zajmować się swymi sprawami. Po kilku godzinach naszej miłej i intymnej obecności, Ludek wstaje : Cześć! Cześć. I wiem, że za rok, może dwa a może za dziesięć- rozlegnie sie dzwonek. I pod dzwiami będzie stał Ludek w swym nieśmiertelnym battle-dresie. Do zobaczenia Ludku!
Krzysztof Jaworski
e-mail: jawfish@wp.pl
Ludek... znów odpłynołeś z naszej Mariny. Tylko tym razem myśl o twym rejsie ściska nam grdykę niczym zaduża kluska. Dziś wszyscy już wiemy...nie wrócisz A jeśli się spotkamy, to tylko w rejsie po oceanie wieczności.
Karolina i Zdeniek
e-mail: grupus56hop@o2.pl
Nie znałem osobiście (jestem szuwarowo-bagienny) ale czytałem o NIM. Żal, że odszedł fizycznie, ale w pamięci pozostanie.
Janusz Kulpeksza
e-mail: familiant@wp.pl
Nie znałem Go. Nie zdążyłem poznać... Stopy wody.
Sławomir Brzezowski
e-mail: brzezow@th.if.uj.edu.pl
Niewielu z nas mogłoby powiedzieć o swym życiu, że żyli tak jak chcieli. Ty mógłbyś. Żegnaj Wolny Żeglarzu - Obywatelu Świata.
Ryszard Rakower
e-mail: ryry@ryry.pl