Stary na Spitsbergenie

Żeglując, musieliśmy zmierzyć się z zimnem i nieustanną jasnością. Teraz za kołem polarnym nie ma nocy. Słońce świeci przez cała dobę. Czas tam nie istnieje, jest czymś bardzo umownym. Dopływając do Spitsbergenu, wpłynęliśmy w mgły, które otaczały Archipelag Svalbard. Widoczność dochodziła do 50 metrów. (więcej przeczytacie w Gazeta.pl)