Józef Demczuk

Józef Demczuk (1935-2011)
Od wczesnych lat powojennych związany  ze Szczecinem i żeglarstwem szczecińskim. Początkowo w Lidze Morskiej a potem od 1951r. związał się z żeglarstwem akademickim Szczecina, któremu to Klubowi - Jacht Klubowi AZS, pozostał wierny do końca. Aktywny w okręgowym związku żeglarskim - w latach szeąćdziesiątych był Kapitanem Sportowym Okręgu, działał również w strukturach krajowych związku - w Głównej Komisji Egzaminacyjnej PZŻ. Żeglował w rejsach morskich na wielu szczecińskich jachtach, m.in.: na legendarnym "Witeziu II", na "Wojtku", "Swantewicie", "Pegazie", "Enifie", "Chrobrym".

Startował w morskich regatach krajowych i zagranicznych: w niemieckich regatach Ostseewoche, w szwedzkich regatach Gotland Runt, w regatach w Danii i w USA. Jego praca zawodowa, tak mocno związana z gospodarką morską i morzem, pozwoliła Mu łącząc się z żeglarską pasją aktywnie współuczestniczyć w budowie przynoszących chwałę polskiemu szkutnictwu jachtów: Enif, Taurus, Amigo, "Dar Szczecina" i innych. Można by jeszcze wymieniać zasługi i działania ku pożytkowi innych naszego nieodżałowanego Kolegi ale są pewne fakty z pozoru mało ważne w chwili gdy się zdarzały ale które jakże trwale wpisując się w naszą pamięć, pozostawiły ślad. Otóż w ciężkich dla żeglarstwa czasach w 1952r. gdy wojsko usunęło żeglarzy i ich jachty z przystani na Gocławiu, z Pałacyku Jachtowego i wydawało się, że nie ma dla nich miejsca to właśnie nasz zmarły Kolega z przyjacielem Klubowym penetrując obszary przywodne Międzyodrza odkryli w górze rzeki opuszczoną wyspę, która miała pusty hangar i czynny slip z wyciągarką i która na długie lata stała się bazą żeglarzy akademickich pozwalając przetrwać i rozwijać się Klubowi. Także trwałym śladem naszego Kolegi jest postawiony przez Niego w Jacht Klubie AZS maszt Klubowy który od lat służy żeglarzom jako centralny punkt przystani i wszystkich odbywających się tam uroczystości. Przypomina się jeszcze Jego dom rodzinny - pełen życzliwoąci i zrozumienia dla odbywających się tam licznych spotkań żeglarzy. I nie medale i zaszczyty którymi Cię obdarzono ale właśnie takie zdarzenia pozostawią Ciebie w naszej pamięci ... Żegnaj ...

(Toni Brancewicz)