darth vader: czytam pana wypowiedzi i zastanawiam się nad ich sensem. Czyżby chciał pan mieć jakieś przywileje z tytułu bycia studentem? Czasy, gdy niektóre uczelnie czy zakłady pracy utrzymywały jachty i dopłacały do rejsów, chyba już minęły? Student, jako członek Klubu, powinien mieć te same prawa i obowiązki, co inni jego członkowie. Natomiast co do nazwy, to raczej trzeba mieć wdzięczność dla tych, którzy zachowują tradycje. Jest wiele klubów w których o dawnych dziejach przypomina tylko nazwa. I trzeba tę nazwę zachować nawet wówczas, gdy w klubie nie będzie nawet jednego studenta.
Piszę jako osoba postronna; w Klubie AZS bywam na zakończeniu regat UNITY LINE, niekiedy przy innej okazji. Z mojej perspektywy, gościa, zazdroszczę Wam wspaniałej przystani, fantastycznej Tawerny z ciekawymi spotkaniami. Niewiele jest takich klubów. Może trzeba kochać żeglarstwo, aby to zobaczyć?
Piszę z Ustki; nasze jachty, prywatne i klubowe, stoją wśród rybackich kutrów, w tratwie po 3 czy 4 jednostki, ciągle narażone na uszkodzenia. Może dlatego potrafię docenić warunki jakie ma Wasz Klub?
I na zakończenie - żeglarstwo zaczynałem w latach sześćdziesiątych i płaciłem w 100% za wszystko: za rejsy, za kursy i egzaminy, nawet za dojazd do portów. Nie wszyscy mieli przywileje ...
Co do piwa to przypominam, że prowadzącego jacht obowiązują te same przepisy dotyczące trzeźwości, co kierowców samochodów.
A tak ogólnie to zastanów się i napisz wprost, czego oczekujesz od Klubu, od żeglarstwa?
Edward Zając, j.st.m., HOLLY